wtorek, 21 lutego 2012

ROZDZIAŁ 34


W środku nocy obudził mnie szelest kluczy w zamku. Odwróciłam się, a w drzwiach stanął Niall.
-Co Ty tu robisz? - spytałam.
-Majka dała mi klucz, one wszystkie są tam w pokoju.
-Aha. - powiedziałam nawet nie patrząc na niego.
-Kama, nie bądź zazdrosna o Cher. To tylko moja koleżanka, no przyjaciółka. Ale nic nas więcej nie łączy.
-Yhym. Ty jesteś zazdrosny o każdego kolegę. - powiedziałam. -A po za tym byliście sami w pokoju i nie wiem do czego mogło tam dojść.
-Kamila - wybuchnął śmiechem. -Ja mam Ciebie. - podszedł do mojego łózka i zaczął wślizgiwać się pod kołdrę.
-Weź na nią spójrz, jaka ona jest ładna a spójrz na mnie.
-No Ty jesteś milion razy ładniejsza.
-Nie podlizuj się. Mam oczy i ona wprównaniu do mnie jest boginią.
-Kamila dla mnie Ty jesteś idealna. Cher to tylko przyjaciółka, z którą się dawno nie widziałem.  - zaczął mnie muskać po szyi.
-Odejdź ode mnie. Widziałam jak na nią patrzysz. - dalej byłam przy swoim. - O i jak by do niczego nie doszło, to byś wtedy drzwi otworzył, a nie ja jak idiotka stałam.
-Myślałem, że to chłopaki sobie jaja robią. Przepraszam.
-A weź dajże mi spokój.
Ten jakby mnie w ogóle nie słyszał tylko całował moją szyje i zaczął się dopierać do mojej piżamy.
-Niall mówię coś do Ciebie. - powiedziałam i lekko się zaśmiałam.
-Ale ja jestem zajęty, przykro mi. - przewrócił mnie na plecy i zaczął mnie całować. -Jak ja za Tobą tęskniłem. - powiedział. -Nie wypuszczę Cię teraz.
Uległam jego urokowi i oboje spędziliśmy piękną, upojną noc. Rano zadzwoniły dziewczyny czy mogą wejść. Powiedziałam, że muszę się ubrać i, że zaraz je wpuszczę.
-Niall wstawaj, dziewczyny zaraz tu przyjdą. - zaczęłam jeszcze szukać jakiś wygodnych ciuchów. - A Ty sam musisz się ubierać, bo zaraz jedziecie.
-Kama jeszcze chwile. Daj mi 5 minut.
-Nialler! - wydarłam się. - Wstawaj i nie marudź.
Mój skarb zwlókł się z łóżka i się powoli ubierał. Po chwili przyszły dziewczyny.
-Wieczorem porywam Cię na kolację, musimy nadrobić straty. - powiedział Niall na odchodnym.
Byłam wniebowzięta.
-Mówiłam Ci kretynko, że on świata po za Tobą nie widzi. - powiedziała Wiki.
-Oj dobra, nie czepiaj się. - zaśmiałam się.
Wszystkie się ogarnęłyśmy i posprzątałyśmy trochę w pokoju, bo mimo, że byłyśmy tam jakieś kilkanaście godzin to był mega syf. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Otworzyła Anka i wpuściła menadżera naszych chłopaków do środka.
-Posłuchajcie. Oni się przy Was marnują. Po co żeście tu przyleciały? Przez was teraz są rozkojarzeni, a powinni nie myśleć o nikim innym tylko o swoich fankach. Zapłacę Wam każdą kwotę tylko dajcie im święty spokój. - powiedział
-Pan sobie chyba z Nas żartuje. Proszę stąd wyjść. - warknęłam. - Żebym ja tu Pana więcej nie widziała, bo nogi powyrywam. Wynocha! - wrzasnęłam.
Chyba nie spodziewał się takiej reakcji i potulnie wyszedł z pokoju. Zadzwoniłyśmy do chłopaków, żeby szybko przyszli do nas do pokoju, bo to ważne. Na szczęście byli jeszcze w hotelu. Przyszli do nas w mgnieniu oka.
-Co się stało? - spytał Lou.
-Wasz menadżer chciał nam zapłacić za to, abyśmy się od was odczepiły. - powiedziałam wkurzona.
-Ale jak to? - zrobili wielkie oczy.
-Tak to. Jeżeli my Wam przeszkadzamy w karierze to powiedziecie. - odezwała się Anka.
-Nie przeszkadzacie. To chore co zrobił. Zaraz z nim pogadamy. - powiedział Zayn i wyszli wszyscy.

kilka godzin później

Zaczęłam się szykować na randę z Niallem. Cieszyłam się z tego powodu, ale w środku siedziały we mnie słowa tego menadżera. Może powinnyśmy dać im spokój? Kochamy ich i chcemy dla nich jak najlepiej. Nie wiem co mam o tym myśleć. O 20 przyszedł po mnie mój chłopak. Boże jaki on jest przystojny!
-Łał. Ślicznie wyglądasz! - powiedział.
-Dziękuję. - uśmiechnęłam się. - Ty również.
-Ale nie tak pięknie jak Ty. - zaśmiał się  a ja mu zawtórowałam.
Pojechaliśmy limuzyną do jakieś knajpki. Nikogo tam nie było, na środku stał stolik nakryty dla dwóch osób. Wszędzie były nasze zdjęcia i pełno świeczek. Usiedliśmy do stolika i powiedziałam:
-Nie spodziewałam się tego. Jesteś kochany. - powiedziałam.
-Zrobię wszystko dla osoby, którą kocham. - wziął moją dłoń i lekko ścisnął. -Kocham Cię bardzo.
-Ja Ciebie też.
Niall już wcześniej ustalił co będziemy jeść. Wybrał spaghetti. Kelner przyniósł tylko jeden, ale za to wielki talerz. Uwielbiałam tak jeść z Niallem. Było przy tym mnóstwo zabawy. Gdy mieliśmy ten sam makaron nasze usta spotkały się i zakończyły się pięknym pocałunkiem. Ahh, nasze wargi pasowały do siebie. Po kolacji poszliśmy na długi spacer. Usiedliśmy w jakimś parku na trawie i przypomniała mi się nasza pierwsza randka.
-Pamiętasz, jak kiedyś też tak siedzieliśmy? To było podczas naszego pierwszego spotkania, sam na sam. - powiedziałam.
-Jak  mógłbym zapomnieć? Oczywiście, że pamiętam. Pamiętam wszystko co jest związane z Tobą - wyszczerzył swoje zęby a ja się przybliżyłam i złożyłam  soczysty pocałunek na jego ustach.

2 komentarze: