wtorek, 7 lutego 2012

ROZDZIAŁ 16


Gdy weszłam do mieszkania, dziewczyny na mnie czekały i chciały żebym zdała im relacje z tego spotkania. Opowiedziałam jak było. Były ze mnie dumne, że zdobyłam sympatię rodziców Nialla. Ja sama byłam z siebie dumna. Poszłam wziąć prysznic i położyłam się spać. Rano obudziłam się z mdłościami. Nie wiem co się ze mną działo. Myślałam o ciąży, ale przecież się zabezpieczaliśmy, ja robiłam test. Postanowiłam zadzwonić do Margaret. Odebrała od razu:
-Margaret Steve słucham?
-Margaret to ja, Kamila, pamiętasz mnie?
-Jak mogłabym zapomnieć? - zaśmiała się - Co się dzieje?
-Mogłybyśmy się spotkać jak najszybciej? To bardzo ważne.
-Pewnie. Jak chcesz wpadnij do mnie, do szpitala.
-Okej, będę do godziny. - pożegnałam się i rozłączyłam
Zaczęłam się szykować. Szpital był niedaleko mojego miejsca pracy. Byłam już gotowa, dziewczyny jeszcze spały, zostawiłam im kartkę. Wyszłam po ciuchu z domu i niemalże pobiegłam do szpitala. Znalazłam Margaret i od razu przeszłam do rzeczy.
-Posłuchaj. Od kilku dni mam mdłości. Robiłam test ciążowy, ale wyszedł negatywny, a zabezpieczaliśmy się. Co mam robić?
-Test to nie wszystko. Idź na badania. Chodź zaprowadzę Cię.
-Ale ja już robiłam. Były złe, dostałam leki. Po prostu nie wiem od czego są te mdłości.
-Dlatego teraz sprawdzimy. Nie bój się.
Poszłam za nią. Pobrali mi krew. Potem poszłam do szpitalnego ginekologa. Cholernie się bałam. Opowiedziałam mu o tym, a ten kazał się położyć i odsłonić brzuch. Nałożył zimny żel i zaczął badanie. Strasznie się denerwowałam. On patrzył w ten ekran, ja nie miałam odwagi, w sumie i tak nic nie widziałam na nim, bo ten obraz był nie wyraźny. Badanie się skończyło, lekarz wytarł mi brzuch po czym powiedział:
-Nie jesteś w ciąży.
-Boże, co za ulga.
-Ale pamiętaj żebyś się zabezpieczała.
-Nie zapomnę - uśmiechnęłam się i wyszłam.
Poszłam do Margaret, która miała moje wyniki. Powiedziała mi, że mam strasznie osłabiony organizm. Dostałam receptę z lekami, które miałam brać. Miałam unikać stresu i się nie denerwować.
-Przez ile tak?
-Do póki się nie poprawi. Przyjdź za jakieś 2 tygodnie. - powiedziała
-Dobrze. Dziękuję - powiedziałam i uścisnęłam jej dłoń na pożegnanie.
Wyszłam ze szpitala, zahaczyłam jeszcze o aptekę i poszłam do biura. Usiadłam przy moim biurku i zaczęłam odpisywać na listy, które przyszykowałam sobie poprzedniego dnia. Gdy zaczęłam pisać była 12. Nie wiem ile mi zajęło pisanie, ale z pracy wyrwał mnie dzwonek mojego telefonu. To był Niall.
-Kochanie o której kończysz? - spytał
-Nie wiem, a co?
-Bo myślałem żebyśmy wybrali się na obiad. Co Ty na to?
-Na obiad to może nie, ale na kolację chętnie. - powiedziałam z entuzjazmem.
-Wpadnę do Ciebie do biura, bo jestem pewien, że wcześniej nie wyjdziesz.
-Dobrze. Bądź o 18.
-Dobrze, kocham Cię, pa.
-Ja Ciebie też, pa - powiedziałam i rozłączyłam się.
Powróciłam do odpowiadania na listy. Potem zaczęłam poprawiać wywiad, który udzielili mi chłopacy z One Direction. Jakoś nie miałam okazji, aby go popoprawiać. Był bardzo długi, ale cieszyłam się, bo sama go napisałam. Pod koniec dnia zaniosłam na pendrivie wszystko Mery. Powiedziała, że to przejrzy i żebym wracała do domu, bo jestem strasznie blada. Spojrzałam na zegarek była już 17:50. Powiedziałam, jej, że właśnie się zbieram. Wróciłam do swojego biurka, zapakowałam laptopa i zeszłam na dół, Niall już na mnie czekał. Widząc, że mam torbę z laptopem i torebkę wziął tą pierwszą i poszliśmy. Gdy byliśmy już w restauracji zamówiliśmy spaghetti.
-Blada jesteś. Może poszłabyś do lekarza?
-Byłam już dziś w szpitalu. Robili mi nawet USG.. - powiedziałam
-Po co?
-Bo powiedzieli, że to, że zrobiłam test to nie znaczy, że nie jestem w ciąży.
-I jesteś? - w jego oczach pojawiła się nadzieja.
-Nie. Nie sądzisz, że dość, że jesteśmy na to za młodzi, to za krótko jesteśmy ze sobą, aby planować dzieci? - wkurzyłam się
-Przepraszam, nie chciałem Cię zdenerwować. - powiedział ze smutkiem. -To co Ci jest?
-Jestem strasznie osłabiona, mam brać leki, które przepisał mi lekarz i za dwa tygodnie pojawić się na następnych badaniach.
-A wzięłaś je dziś?
-Nie, bo nic nie jadłam, a nie można jeść ich na czczo.
-Słucham?! Jest już po 18 a Ty nic nie jadłaś?! - tym razem on się wkurzył
-No czasu nie miałam ...
-Od dziś będę Cię pilnował z jedzeniem. Codziennie do pracy masz zapewnioną moją wizytę i bez dyskusji - powiedział stanowczo
-Ale Niall ..
-Żadne ale. Nie umiesz sama zadbać o siebie to ja muszę. I powiedziałem bez dyskusji.
-Kocham Cię ty moja niańko - zaśmiałam się.
-Ja Cię też, uparciuchu.
Kelner przyniósł nam jedzenie. Po kolacji musiałam zjeść leki przy Niallu. Wróciłam do domu. Powiedziałam o wszystkim dziewczynom, przyznały rację Niallowi. Potem położyłam się spać. Wstałam rano i pobiegłam do pracy. Od razu złapała mnie Mery i powiedziała:
-Musisz pojechać na plan tam gdzie pracuje Twoja przyjaciółka. Napiszesz artykuł o tym nowym filmie.
-Okej. Podaj mi adres i już tam jadę.
Wsiadłam w jakiś autobus i pojechałam. Gdy byłam na miejscu Anka do mnie podbiegła i obie nie mogłyśmy nadal uwierzyć w swoje szczęście. Ania pracowała już tam ponad 2 tygodnie, prawie tak jak ja. Obie miałyśmy staż tylko na miesiąc. Pokazała mi wszystko, oprowadziła mnie wszędzie. Przyglądałam się pracy aktorów. Nagle spostrzegłam, że jest tam aktorka, którą bardzo lubię, czyli Jennifer Love Hewitt. Podeszłam do niej i zapytałam czy możemy chwile porozmawiać. Moja idolka powiedziała, że bardzo chętnie.
-Obejrzałam z Panią serial Zaklinacz Dusz. Był niesamowity. Jak Pani wspomina nagrywanie tych odcinków?
-Mów mi Jennifer - zaśmiała się. -Tak był niesamowity. Ja czułam się tam niesamowicie. To było bardzo ciekawe przeżycie. Powiem szczerze, że jak sama je potem oglądałam nie mogłam uwierzyć, że to ja gram Melindę, że to ja pomagam tym zagubionym duszom. Samo nagrywanie było bardzo ciekawe. Codziennie było inaczej i jeszcze bardziej strasznie.
-Czy Melinda jest do Ciebie podobna?
-Myślę, że tak. Obie lubimy pomagać innym. Ona robiła to tutaj i w innym świecie, ja pomagam tylko tutaj.
-Czy chciałabyś widzieć duchy?
-Z jednej strony tak, a z drugiej nie. Tak, ponieważ pomagałabym im, mogłabym się kontaktować ze swoimi bliskimi, gdyby nie przeszli na tamtą stronę. A nie, bo przeraża mnie to, że mieliby do mnie przyjść w nocy i jeszcze by mnie straszyli.
-Też tak zawsze myślałam. Mogę sobie jeszcze zrobić z Tobą zdjęcie?
-Pewnie.
Anka miała aparat i cyknęła mi fotkę. Jennifer dała mi swój autograf a ja myślałam, że śnię. Z mojego 'snu' obudził mnie Nialler.
-Jestem u Ciebie w biurze, a Ty gdzie jesteś?
-Mery wysłała mnie na plan, tam gdzie pracuje Ania. Zapomniałam zadzwonić, przepraszam.
-Okej, wiem gdzie to jest. Zaraz będziemy - rozłączył się.
Z kim on będzie? - pomyślałam. Zajęłam się pracą, tzn. obserwowałam i zapisywałam potrzebne rzeczy. Cały czas trzymałam się z Anką. Akurat miałyśmy przerwę, gdy przyszli Niall z Zaynem. Zayn trzymał ogromny bukiet róż dla Ani, a Niall przyniósł coś do jedzenia. Anka i tak nie dala się przekupić i wiedziałam, że nie tak łatwo Zayn ją znowu zdobędzie. Zjedliśmy we czwórkę. Potem chłopacy poszli, a my siedziałyśmy do wieczora na planie. Około 21 zaczęłyśmy zbierać się do domu. Szłyśmy ulicami Londynu i wdychałyśmy świeże powietrze. Gdy dotarłyśmy do domu obie padałyśmy ze zmęczenia. Poszłam się wykąpać, po mnie Ania. Wiki i Majki nie było co oznaczało, że są u chłopaków. Gdy położyłam się do łóżka, pisałam jeszcze z Niallem, ale szybko się z nim pożegnałam, bo byłam cholernie zmęczona. Nawet nie pamiętam kiedy zasnęłam ... 
------------------------------
Dziś dodaję tylko jeden po wczoraj dodałam, aż trzy. 
Miłego czytania,
kissonme

2 komentarze: