czwartek, 2 lutego 2012

ROZDZIAŁ 6


-Nie wiem - odpowiedziałam - Zrozum ja nie chcę ..  nie umiem się związać z kimś, po tym jak potraktował mnie Adrian. To cały czas gdzieś we mnie siedzi, nie daje mi spokoju. Jesteś dla mnie ważny, ale nie chcę Ci obiecywać niczego. Nie uważasz, że jest dobrze tak jak jest?
-Ja nie jestem Adrian i jeżeli chcesz nadal go rozpamiętywać to Twoja sprawa. Nie, dla mnie nie jest dobrze, bo Cię kocham. Nic na to nie poradzę, rozumiem, że Ty możesz mnie nie kochać, bo znamy się tak krótko, dlatego dam Ci spokój, bo dla Ciebie tylko liczy się on. - dokończył ze złością.
-Niall jesteś niesprawiedliwy .. - łzy zakręciły mi się w oczach. - Wiesz, że bardzo mnie zranił, nie potrafię komuś zaufać.
-Nie, to Ty jesteś niesprawiedliwa! Nie chcesz mi dać szansy, cały czas czekasz na niego. Mam nadzieję, że on Cię uszczęśliwi, jeżeli do Ciebie wróci. - powiedział z ironią.
-Nie spodziewałam się tego po Tobie, ale jeżeli tak stawiasz sprawę to okej.  Myśl sobie co chcesz, nie będę Ci tłumaczyła rzeczy po kilkanaście razy. Jeżeli byś mnie kochał, poczekałbyś. Naucz się znaczenia słów "KOCHAM CIĘ" to dopiero potem pogadamy. - wstałam i pomimo, że kulałam poszłam w stronę drzwi.
-Gdzie idziesz? - spytał blondyn
-Nie twój interes, żegnam - trzasnąwszy drzwiami rozpłakałam się. Z całej tej bezsilności,  z tego, jaka jestem. Nie chciałam tego schrzanić, ale wyszło inaczej. Wyszło jak zawsze - czyli do dupy. Było już po 1 a ja nie zamierzałam wracać do domu. Wyłączyłam telefon i chodziłam po Londynie. Nie bałam się, w sumie było mi wszystko jedno, czy mnie ktoś napadnie czy też nie. Usiadłam na ławce i rozryczałam się jak małe dziecko. Potem znowu pochodziłam, ale nie długo, bo moja noga wciąż bolała. Chciałam zniknąć, może się zabić. Zrobiłabym to, gdybym była odważniejsza. Nagle ktoś mnie złapał za ramię. Była to ta sama pielęgniarka, która robiła mi rentgen.
-Dziecko drogie co Ty tu robisz, o tej porze z tą nogą? - zapytała czule
-Ah. Nie chce mi się o tym mówić, musiałam gdzieś wyjść, bo chyba szlak by mnie trafił. 
-Coś z Twoim chłopakiem?
-My nie jesteśmy razem, znaczy ja nie mogę, bo .. - znowu się rozkleiłam. Miła Pani mnie przytuliła i zaprowadziła do kawiarenki, która była czynna całą dobę.
-Napijemy się gorącej czekolady i wszystko mi opowiesz.
-A właściwie jak ma Pani na imię? - zapytałam
-Mów mi Margaret, Ty masz na imię Kamila? - powiedziała, ze śmiesznym akcentem moje imię.
-Tak - uśmiechnęłam się lekko
Opowiedziałam jej od początku jak się tu znalazłam, jak poznałam Nialla, jak to się stało, ze trafiłam dziś do szpitala, opowiedziałam wszystko po kolei. Piłam czekoladę i płakałam i samą mnie to wkurzało, że tak się marzę.
-Kamila, nie przejmuj się tym. Ja wiem, że Twój ten były chłopak Cię zranił, ale może daj szansę Niallowi. Nie codziennie widać, jak chłopak tak patrzy na dziewczynę. - powiedziała Margaret.
-To znaczy jak?
-Nie da się tego opisać. To jest po prostu to coś i tyle.
-Nie wiem, nie mam ochoty z nikim rozmawiać, chodzi mi o moje przyjaciółki i o resztę chłopaków. Dziękuję, że mnie wysłuchałaś. Było mi to potrzebne.
-Nie ma za co skarbeńku. Teraz muszę wracać na dyżur, ale masz mój numer i jak by co dzwoń do mnie. - dała mi swoją wizytówkę i wyszła.
Zostałam sama. W głowie miałam tysiące myśli, była 3 a ja nie wiedziałam co dalej. Nagle postanowiłam, że musze odpocząć kilka dni. Poszłam do naszego mieszkania, spakowałam kilka ciuchów i poszukałam w Internecie jakiegoś taniego motelu, w którym mogłabym się zatrzymać i zostawiłam dziewczynom kartkę "Nie szukajcie mnie, muszę trochę odpocząć, mam za dużo wrażeń jak na 3 dni. Nie martwcie się wrócę, na razie chcę być sama. Kocham Was. Kama"  Zamknęłam drzwi i poszłam do motelu, trochę mi to zajęło, bo noga dawała znać o sobie. Zarejestrowałam się i poszłam do swojego pokoju, który był na szczęście na parterze. Zamknęłam drzwi i zasnęłam. Obudziłam się o 10 i włączyłam komórkę, miałam ponad 50 połączeń nie odebranych, większość od Nialla, a reszta od moich przyjaciółek. Pomyślałam, że nie były jeszcze w mieszkaniu i nie widziały kartki, napisałam więc sms do Wiki "Zostawiłam Wam kartkę w mieszkaniu, jestem cała" Potem dzwoniła Anka, ale nie odbierałam. Pisały smsy czy to przez Nialla, nie odpisałam, nie chciałam, miałam dość. Zadzwoniłam do mamy, powiedziałam jej o nodze, ona oczywiście się zmartwiła, ale powiedziałam jej, że to nic groźnego. Pogadałyśmy chwile, wyczuła w moim głosie smutek, ale zbyłam ją. Nie chciałam jej mówić. Zakończyłyśmy rozmowę i poszłam się wykąpać. Założyłam rurki, bluzę, włosy związałam w wysoki kucyk, założyłam okulary przeciwsłoneczne, kaptur i wyszłam. Chodziłam alejkami Londynu, rozmyślałam, ale postanowiłam mieć te kilka dni dla siebie. Kupiłam sobie trochę ubrań i coś dla wszystkich w ramach przeprosin.
***
4 dni później
Postanowiłam się wymeldować z motelu i wracać do domu. Codziennie wszyscy dzwonili po kilkanaście razy, lecz ja nie odbierałam, wieczorami każdego dnia wysyłałam wiadomość, że żyję i nie długo wrócę. Niall też pisał, ale jemu nie odpisywałam. Gdy się spakowałam, zeszłam do recepcji, zapłaciłam i oddałam klucz. Z moją nogą było lepiej, więc szybko doszłam do domu. Myślałam, że nikogo nie będzie, a gdy weszłam w środku było mnóstwo róż, a w salonie siedzieli wszyscy, wyglądali jakby siedzieli tak przez 5 dni, podczas których mnie nie było. Zaczęłam się śmiać, wszyscy do mnie podbiegli i zaczęli się pytać gdzie byłam, dlaczego i po co. Niall siedział skruszony, nic nie mówił, ale cieszył się, że wróciłam.
-Napędziłaś nam stracha. Mieliśmy różne myśli, że ktoś cię zabił i pisze te smsy- powiedział Lou- W ogóle gdzie Ty spałaś? I czemu się śmiejesz? My tu umieraliśmy z tęsknoty.
-No właśnie - powiedzieli wszyscy.
-Zatrzymałam się w jakimś motelu, który był straszny, ale nie spędzałam w nim czasu, wychodziłam rano, a wracałam wieczorem, więc tylko tam spałam.
-A jadłaś coś w ogóle? Bo zmizerniałaś trochę, bez urazy oczywiście. - powiedział Zayn.
-Nie pamiętam, nie zwracałam uwagi na jedzenie, coś tam przekąsiłam.
-Dobra my się tam zbieramy, a Wy sobie wyjaśnijcie kilka spraw, bo ja nie będę się znowu o Ciebie martwiła - powiedziała Wiki i mnie przytuliła.
-Ale nie idźcie no, nie widziałam was tak dawno - starałam się, aby siedzieli jeszcze, bo nie byłam chyba gotowa, żeby tak od razu z Niallem rozmawiać.
-Nacieszysz się jeszcze nami, pa. - powiedzieli i wyszli.
Niall siedział ze skruszoną miną, ale po chwili do mnie podszedł i chciał przytulic. Odsunęłam się.
-Przepraszam, nie chciałem tego powiedzieć, byłem po prostu zły. I rozumiem, że jeżeli chcesz czasu, to ja Ci go dam. Kocham Cię i poczekam.
-Yhym. - podeszłam do niego i spojrzałam mu głęboko w oczy. -Ktoś mądry powiedział mi, że powinnam dać Ci szansę, bo widzi, jak bardzo mnie kochasz. I chcę tego, chcę być z Tobą, cieszyć się z każdego dnia, w którym zawsze będziesz Ty. Kocham Cię i przepraszam, bo... - nie dokończyłam, ponieważ Niall zamknął mi usta pocałunkiem.
-Obiecaj, że już nigdy nie znikniesz na tak długo. - zażądał
-Obiecuję - zaśmiałam się.
Podeszłam do torby i wyciągnęłam średniej wielkości miśka, z napisem I LOVE U i dałam go Niallowi.
-To dla Ciebie. Za to, że byłam taką jędzą. Mam nadzieję, że zawsze będzie przypominał Ci o mnie.
-Na pewno, nigdy się z nim nie rozstanę.
-Dziękuję za te róże. - powiedziałam nieśmiało.
-Codziennie kupowałem, mając nadzieję, że wreszcie wrócisz. Czyli od dziś jesteśmy oficjalnie razem?
-Tak. - uśmiechnęłam się, a Niall mnie pocałował.
-Od dziś 29 czerwca to nasza data -  powiedział
-Kocham Cię głuptasie, ale wiesz, fajnie było by gdybyś mi coś ugotował, bo zgłodniałam - zaśmiałam się.
-Jak mi dasz buziaka to Ci coś ugotuję - zaczął się ze mną droczyć.
Dałam mu więc buziaka w policzek.
-Ale ja chcę w usta!!
-Nie było mowy gdzie, dałam Ci buziaka i chcę obiad.
-Dobra, ale zobaczysz, zemszczę się jeszcze - powiedział i poszedł do kuchni, a ja położyłam się na kanapie w salonie i powiedziałam w myślach "Moje życie jest cudowne".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz