Po naszym pocałunku z Niallem wybraliśmy się pozwiedzać
Londyn. Zobaczyłam Big Bena, Parlament i wiele wiele innych. Później poszliśmy
coś zjeść. Była dopiero 20, ale nogi tak mnie bolały, że czułam, że jutro nie
wstanę z łóżka. Nic się nie odzywałam, ale blondyn chyba zauważył, że coś jest
nie tak, więc mnie o to zapytał.
-Nie nic, po prostu nogi mnie trochę bolą, ale to normalne, bo tyle dziś się
nachodziliśmy.
-Chodź, zabiorę Cię jeszcze w jedno miejsce, to jakieś 20 minut drogi pieszo. -
powiedział czule
-No dobrze. - zgodziłam się, lecz moje szczęście jest takie, że zahaczyłam o
jakiś kamień i się potknęłam. Moja noga dziwnie się wygięła, a ja aż zawyłam z
bólu.
-Co się dzieje? - zapytał
-Boli, ała strasznie.
-Pokaż.
Niall spoglądał na moją nogę, a ja się modliłam żeby nie była złamana czy coś.
-Chodź na barana, zaniosę Cię do szpitala.
-Zwariowałeś?! - krzyknęłam -Jestem za ciężka, weźmy taksówkę i tyle.
-Widzisz na jakim odludzi jesteśmy? Gdzie znajdziesz tutaj taksówkę?
No miał rację, w około nas nie było nikogo. Nie wiem gdzie byliśmy, ale jak pomyślałam
sobie ile on mnie będzie niósł, to na prawdę aż mi się słabo zrobiło.
-Dobra chodźmy. - powiedziałam
-Gdzie Ty chcesz iść z tą nogą? Chodź do mnie na barana, a nie. - lekko się
zirytował
-Ale ja na prawdę jestem ciężka, nie chcę żebyś jeszcze Ty wylądował na ostrym
dyżurze.
Niall się wkurzył, podszedł do mnie i wziął mnie na ręce.
-Nie chcesz po dobroci, to trzeba Cię siłą uparciuchu. - zaśmiał się mój wybawiciel.
Szliśmy przez nie całą godzinę, a Niallowi w ogóle nie przeszkadzało to, że
mnie niósł. Cały czas mu gderałam, że dojdę sama, że to nic takiego, ale on
jakby mnie nie słyszał. Gdy byliśmy w szpitalu, podeszła do Nas miła pielęgniarka,
spisała moje dane i kazała czekać. Było sporo ludzi, więc nie chciałam trzymać
Nialla, bo wiem, że noc w szpitalu to
nie jest jego wymarzona randka.
-Niall ja tu zostanę sama, idź do domu. - powiedziałam.
-Ty chyba nie zrobiłaś sobie coś z nogą, tylko z głową. Nie zostawię Cię tu,
rozumiesz? - po czym mnie czule przytul. Cieszyłam się, że mam kogoś, kto na
prawdę się o mnie stara, ale nie wiem czy jestem gotowa na poważny związek. Ale
nie chcę o tym myśleć, na razie tylko flirtujemy. Około 23 zaczął dzwonić mój
telefon. To była Anka.
-Gdzie wy jesteście do cholery z Niallem?
Harry non stop dzwoni do niego, a ten nie odbiera, to postanowiłam zadzwonić
do Ciebie. Martwimy się o was.
-Ania, jestem w szpitalu.
-Boże co się stało? W którym? My zaraz będziemy.
-Anka uspokój się. Daj mi skończyć. Nigdzie nie przyjedziecie, jestem z Niallem
i nie potrzeba mi tu jeszcze Was. Ja coś zrobiłam z kostką, nie wiem co mi
jest, czekamy jeszcze, jest dużo ludzi, więc nie wiem o której wrócę. -
powiedziałam przyjaciółce
-Mów w którym.
-Anka nie ważne, nie przyjeżdżajcie, bo tu i tak jest dużo ludzi, jeszcze was
tu trzeba.
-No przywieziemy wam jakieś nie wiem ubrania czy coś.
-Na cholerę skoro ja wyjdę dziś. I weź mnie nie denerwuj.
-To Ty mnie nie wkurzaj, przyjedziemy, więc mów gdzie, bo inaczej coś Ci zrobię.
-Jesteśmy w Szpitalu Św. Anny, nie pamiętam jaka to ulica, znajdzie sobie w
necie.
-Dobrze, do godziny będziemy. - po czym się rozłączyła, byłam wściekła, ze
dałam jej ten adres, bo na cholerę mi oni tu wszyscy. Niall widział, ze jestem
wkurzona.
-One się o Ciebie martwią, to normalne, nie dąsaj się na nich.
-Nie dąsam się. - powiedziałam
-Widzę właśnie.
-No dobra, ale już wystarczy że muszę tu siedzieć to dla mnie męczarnia, oni tu
przyjadą, będą pytać, jak, co, dlaczego, nie chce tego.
-A jakbyś wróciła do domu to myślisz, że by się nie pytały?
-No masz rację. Trudno, ale mam nadzieję, ze się wstydu nie najemy. A właśnie.
Anka mówiła, ze Harry do Ciebie dzwonił, ale nie odbierałeś.
-Telefon mi się rozładował.
-Aha.
Nagle pielęgniarka powiedziała mi gdzie mam się udać na prześwietlenie. Było to
na drugim końcu szpitala, brak wózków, czyli musiałam sama o własnych siłach
tam dojść. Niall chciał dyskutować, ale wzięłam go za rękę i powoli szłam.
Niall widząc mój trud, po raz kolejny wziął mnie na ręce i zaniósł.
-Dziękuję, mój bohaterze - zaśmiałam się
-Przyjemność po mojej stronie - zawtórował mi
Dałam mu buziaka w policzek, gdy nagle on się zatrzymał i postawił mnie delikatnie
na ziemię.
-Ja chcę tutaj - pokazał palcem na usta.
-Nie teraz, jesteśmy w szpitalu.
-Nikogo nie ma, to w czym problem? - zapytał
Dałam mu lekkiego buziaka w usta i powiedziałam, ze musimy iść.
-Liczyłem na ładniejszego - zasmucił się
-Jak wyjdziemy ze szpitala obiecuję, ze dostaniesz ładniejszego - powiedziałam
tajemniczo.
Doszliśmy w końcu do pomieszczenia z rentgenem i czekaliśmy na moją kolej. Dwie
osoby były przede mną. Mój telefon znowu
zaczął dzwonić, tym razem to była Majka.
-Gdzie wy jesteście? Bo my właśnie w recepcji, ale taki tu ruch, ze chyba nie
powiedzą gdzie mamy was szukać.
-Przed rentgenem, to na drugim końcu szpitala, ale jest dobrze oznakowane, więc
bez problemu traficie, ale błagam was, nie drzyjcie się.
-No wyluzuj, zaraz będziemy.
Rozłączyłam się i złapałam Nialla za rękę. Nie wiem dlaczego, jakoś tak odruchowo.
Nagle już USŁYSZAŁAM moich przyjaciół, mimo iż nie było ich jeszcze widać.
-A mówiłam, żeby się nie darli - powiedziałam do blondyna
-Spokojnie. - powiedział czule.
Wszyscy gdy zobaczyli moją nieco spuchniętą nogę zaczęli się śmiać jaka to ze
mnie sierota. Gdy wreszcie przyszła moja kolej cieszyłam się chwilą spokoju.
Robiłam co kazała mi miła pani, która nagle powiedziała do mnie:
-To Twoja ochrona? - zaczęła się śmiać
-Nie, kazałam im zostać w domu, ale jednak nie posłuchali mnie. - powiedziałam
z lekkim uśmiechem.
-Ciesz się, masz na prawdę świetnych przyjaciół, a ten blondyn to chyba Twój
chłopak.
-Nie do końca- powiedziałam speszona
-Uwierz mi, on Cię kocha, widać to po nim.- powiedziała po czym wyszła do
innego pomieszczenia i kazała mi zostać w pozycji, której byłam. Podczas tej
krótkiej chwili, przyznałam tej kobiecie rację, ale postanowiłam, że nie będę
niczego obiecywać Niallowi.
-Już skończone, teraz musisz wrócić pod salę, gdzie byłaś na samym początku. -
powiedziała ze współczuciem.
-Dam radę. - uśmiechnęłam się.
Gdy wyszłam, podbiegł do mnie Niall i wziął na ręce. Jak zwykle, nie chciał
mnie słuchać. Gdy wszyscy czekaliśmy aż lekarz mnie poprosi, Anka powiedziała
mi na ucho :
-Szczęścia - a pozostali puścili mi oko.
Uśmiechnęłam się do nich, po czym oparłam się o Nialla, bo byłam już zmęczona,
marzyłam o tym, aby wziąć kąpiel i położyć
się do łózka. Nagle lekarz z trudem wymówił moje nazwisko i wezwał do siebie,
poszłam sama, nie chciałam żeby ktoś był ze mną.
-No to nic groźnego na szczęście. Zabandażujemy Ci nogę, ale musisz ją kilka
razy dziennie smarować i zmieniać opatrunek. Tak przez jakiś tydzień. -
powiedział lekarz w średnim wieku.
-Uff - pomyślałam. Pielęgniarka posmarowała i
zabandażowała mi nogę, po czym kazała kupić mi potrzebne rzeczy w aptece
na dole. Wyszłam z gabinetu, przyjaciołom powiedziałam to co sama usłyszałam i zaczęliśmy
iść. Powiedziałam Niallowi, że sama dam radę i szłam. Powoli, ale to nie ważne,
ważne, że sama. Gdy doszliśmy do apteki poszłam kupić potrzebne rzeczy,
zapłaciłam i poszłam do samochodu. Jechaliśmy na dwa, ja z Harrym, Majką, Anką
i Wiki, a pozostała reszta z Lou. Byłam tak zmęczona, że zasnęłam im w
samochodzie, ale Ania mnie obudziła. Wyszłam
z auta i to nie był nasz blok, staliśmy przed jakimś domem.
-Harry ja chce do naszego domu - powiedziałam.
-Dziś zostajecie u Nas i nie dyskutuj.
Myślałam, że szlak mnie trafi, ale po dłuższym zastanowieniu, doszłam do
wniosku, że będzie tam Niall.
-Dobra nie odzywam się już. Jestem głodna i zmęczona. - powiedziałam
Lou z resztą byli już w domu. Z pomocą moich przyjaciółek weszłam do środka i
usiadłam na wielkiej kanapie, ale długo nie posiedziałam, bo kazali mi się położyć,
jakbym była obłożnie chora.
-Dobra ja sobie dam radę, wygodnie jest mi siedzieć.
-Ale na pewno? - zapytali niemal wszyscy.
-Tak i jak zaraz nie dostane czegoś do jedzenia będę się drzeć. - zaczęłam udawać
poważną.
Dali mi na razie wodę i kazali czekać, nagle Harry powiedział:
-Niall chodź mi pomóż zrobić coś dla Twojej dziewczyny.
Jak to usłyszałam to oblałam się wodą. Niall poszedł, ale nie skomentował tego.
Posmutniał, bo tak na prawdę nie byliśmy razem. Dostałam moje kanapki, po
jakieś godzinie wszyscy pozabierali się do swoich pokoi. Anka z Zaynem jakoś
wcześniej, widać, że między nimi jest gorąco. Lou jeszcze siedział z nami, tzn.
ze mną i Niallem, ale poszedł i zostaliśmy sami. Była między nami niezręczna
cisza, która po chwili przerwał blondyn:
-To co teraz, będzie między nami?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz