piątek, 17 lutego 2012

ROZDZIAŁ 30


O 5.30 zeszłam na dół, bo nie chciało mi się już spać. W ogóle nie spałam, ale nie czułam zmęczenia. W kuchni siedział Niall, pewnie też nie mógł spać. Wyciągnęłam mleko z lodówki i nalałam sobie do miski. Zagrzałam w mikrofalówce. Ta minuta trwała wieczność. Gdy wyciągałam mleko oczywiście wylałam. Potem rozsypałam musli.
-Cholera. - zaklęłam pod nosem.
Niall do mnie podszedł i mnie objął od tyłu.
-Kamila ja nie chcę żeby to się tak skończyło.
-Przestań. Po prostu nie jesteśmy sobie pisani. - wyrwałam się z jego objęć i usiadłam do stołu zjeść moje śniadanie.
-Nie wiem co mam zrobić, abyś wreszcie zauważyła jak bardzo Cię kocham.
Nic nie odpowiedziałam. Traktowałam go jak powietrze. O 6 poszłam się szykować. Nie zajęło mi to długo. Potem poszłam do pokoju Nialla i zabrałam książki, które były mi były potrzebne do szkoły. Miałam jeszcze jakieś 45 minut wolnego czasu, więc postanowiłam poprzenosić swoje rzeczy  do pokoju, w którym będę teraz mieszkać. Niall nic nie powiedział. Na stoliku zostawiłam mu naszyjnik z jego imieniem. Nie potrzebowałam go już ...
-To jest Twoje. Możesz to wyrzucić, ale mi tego nie oddawaj. - powiedział.
-Okej. - wzięłam naszyjnik i zabrałam do pokoju.
Usiadłam na łóżku i czułam się okropnie. Jestem taką egoistką. Nie zasługuję na Nialla. Naszyjnik schowałam głęboko w moim kuferku. O 7.30 zaczęłam się zbierać do szkoły. Spakowałam laptopa, bo po drodze chciałam wpaść do biura.
-Dziewczyny! - krzyknęłam. -Jesteście już gotowe?
-Tak. Możemy jechać. - potwierdziły.
Wsiadłyśmy do samochodu i ruszyłyśmy.
-Zerwaliście z Niallem? - spytała Majka.
-Tak, ale nie gadajmy o tym, bo prowadzę. - powiedziałam, lecz tak na prawdę nie przeszkadzało mi to, że jadę samochodem.
-Zawsze gadasz, nawet jak prowadzisz. - powiedziała Wiki.
-Nie chcę o tym gadać. - powiedziałam. -Między nami koniec i tyle.
-Źle robisz. - powiedziała Anka.
-Może. - powiedziałam i do końca drogi się nie odzywałam.
W szkole godziny mi się ciągnęły. Podczas lanchu nic nie tknęłam. Nagle zadzwoniła moja komórka.
-Słucham? - spytałam.
-Cześć Kamila! Tu mama Nialla.
-O Dzień Dobry Pani.
-Słuchaj dziecko, może byś wpadła do nas na obiad co? - spytała
-Ale dziś?
-No tak. O 15 Ci pasuje?
-Bardzo dziękuję za zaproszenie, ale dziś nie mogę. Musze iść do biura.
-Nie daj się prosić. Chciałabym z Tobą porozmawiać. W końcu muszę poznać bliżej moją synową.
Zaniemówiłam. Ona o niczym nie wiedziała.
-Właściwie .. - zaczęłam, ale Pani Horan mi przerwała.
-To jesteśmy umówione. Do zobaczenia o 15. -nie czekając na moją odpowiedź rozłączyła się.
-Kto to był? - spytała Anka.
-Mama Nialla. - odpowiedziałam.
-Ooo, a co chciała?
-Zaprosiła mnie na obiad.
-Co? - wykrzyknęły wszystkie. -Przecież Wy nie jesteście już razem. - powiedziała Wiki.
-No właśnie. Ona o niczym nie wie. Boże w co ja się wpakowałam?-załamałam się.
-Oj będzie dobrze. A powiesz jej, że między Tobą a Niallem to koniec? - zapytała Majka
-No chyba będę musiała.
Po skończeniu posiłku, wróciłyśmy na lekcje. Nie mogłam się skopić na niczym .. Po lekcjach udałam się do rodziców Nialla. Spóźniłam się przez te cholerne korki. Byłam zła, że nie odmówiłam, bo było mi głupio, że to ja będę musiała tłumaczyć dlaczego nie jesteśmy już ze sobą. Gdy dojechałam na miejsce, zapukałam do drzwi. Otworzyła mi Pani Horan.
-Witaj Kamilko! Wejdź do środka. - zaprosiła mnie gestem ręki.
-Ja tylko na chwilę. - powiedziałam.
-Jak na chwilę? Musisz zjeść obiad, a później pogaduchy. Chyba mi nie odmówisz? - powiedziała mama Nialla.
-Ja właściwie powinnam coś Pani powiedzieć, bo widzę, że Niall tego nie zrobił.
-Co takiego?
-Ja już nie jestem z Niallem. - wyrzuciłam jednym tchem.
-Ale jak to? - usiadła na krzesło.
-No zerwaliśmy. To moja wina, ale nie chcę o tym mówić.
-Eh .. Miałam nadzieję, że już nikt nie skrzywdzi Nialla. - jej twarz posmutniała.
-Bardzo Panią przepraszam ... - zachciało mi się płakać.
-Jesteście młodzi, może jeszcze coś z tego wyjdzie.
Wątpię, nie po moim zachowaniu. - ale ten komentarz zachowałam dla siebie.
Zjadłam pyszny obiad i zaczęłam się zbierać. Wróciłam do domu, na szczęście nie było korków więc przyjechałam szybko. Gdy weszłam w kuchni była kartka, że poszli do kina. Nagle usłyszałam, że ktoś schodzi po schodach. To Niall.
-Dlaczego powiedziałaś mojej mamie, że nie jesteśmy już razem?! - krzyknął.
-Nie krzycz na mnie! Nie chciałam jej okłamywać. - powiedziałam.
-A nie sądzisz, że to ja powinienem zrobić?
-No wybacz, ale Twoja mama zadzwoniła, zaprosiła mnie na obiad i nie umiałam z Nią rozmawiać tak, jakby się nic nie stało.
-Aha. Dobra nie ważne, sorry za to, że się tak uniosłem.
-Spoko- rzuciłam i poszłam do swojego pokoju. Wyciągnęłam laptopa i zaczęłam pisać. To mnie uspokajało. Po jakieś godzinie usłyszałam pukanie do drzwi.
-Proszę! - krzyknęłam.
Lecz nikt nie wszedł. Zaciekawiona poszłam otworzyć drzwi, nikogo nie było. Na podłodze były płatki róż. Zaczęłam iść po ich śladach. Musiałam się ubrać, bo kwiecista droga prowadziła aż na dwór. Dziś nawet nie było tak zimno. Szłam i szłam, aż doszłam do końca. Było tam mnóstwo świec. Było pięknie. Nagle ktoś podszedł od tyłu i mnie objął.
-Nie puszczę Cię. Przepraszam Cię za tamto. Miałaś rację żyjemy tak, jak z przyzwyczajenia. Ale ja Cię kocham i tyle. Obiecuję, że to się teraz zmieni. - powiedział Niall.
Obróciłam się do niego przodem i powiedziałam:
-Ja Cię też kocham, ale nie zasługuję na Ciebie. Jestem egoistką i masz rację, nie potrafię cieszyć się z tego co mam. Nie chcę Cię ranić, więc lepiej będzie jak każde z nas pójdzie swoją drogą.
-Ale moja droga jest taka sama jak Twoja. Nie marnujmy tych pięciu miesięcy. Kocham Cię, Kamila ... - jego oczy się zaszkliły.
Nie mogę być egoistką i przełamałam się. Pocałowałam go, bo bardzo go kochałam.
-Przepraszam. - wyszeptałam mu do ucha i zaczęłam cicho płakać.
-Nie masz za co. Kocham Cię. - powiedział i mocno mnie przytulił. -Dobra koniec łez. Chodź, zabiorę Cię na randkę, tak jak za starych czasów. - zaśmiał się.
Nie szliśmy długo. Weszliśmy do przytulnego lokalu i zamówiliśmy spaghetti. Nagle mój telefon zadzwonił. Nie mogłam uwierzyć, że jeszcze kiedyś zobaczę ten numer na wyświetlaczu.. Moja twarz momentalnie zbladła ...

2 komentarze:

  1. no i wszystko jest dobrze. jak na razie, bo sądząc po zakończeniu coś się zdarzy. ;P

    OdpowiedzUsuń