sobota, 11 lutego 2012

ROZDZIAŁ 22


Dziś rozpoczęcie roku szkolnego. Dziwnie było w tej szkole. Wszystko było osobno i w ogóle. Postanowiłyśmy z dziewczynami wybrać te same przedmioty i chodzić razem, bo jesteśmy nowe. Jutro miał się zacząć nowy etap w naszym życiu. A pomyśleć, że to tylko dlatego, że wygrałyśmy konkurs. Po rozpoczęciu wróciłyśmy do domu. Chłopaków jeszcze nie było, co oznaczało, że sami byli jeszcze w swoich szkołach. Zastanawiałam się jak oni godzą naukę z karierą. Ja bym tak nie umiała. Chociaż coraz częściej zastanawiałam się nad tym, aby wrócić do Timesa. Może Mery by się zgodziła, żebym wszystko robiła w domu, ponieważ mam szkołę? Zależało mi na tym, bo kocham pisanie, a po za tym mogłabym sobie dorobić. Co z tego, że mam chłopaka, który dużo zarabia? Wolę być niezależna.

-To co dziś robimy? Obijamy się cały dzień? - spytała Majka.
-No. Najchętniej to bym jakiś film obejrzała. - powiedziała Wiktoria.
-No to jest dobry pomysł. - potwierdziłyśmy z Anią.
Zaczęłyśmy coś szukać w biblioteczce chłopaków. Było tego mnóstwo, aż w końcu znalazłyśmy film, który nas zadowalał. Zrobiłyśmy popcorn, nasypałyśmy chipsy do miski i wzięłyśmy lody z zamrażarki. W połowie filmu wbiegli chłopacy i się do Nas przyłączyli. Po filmie wspólnie z Harrym ugotowałam obiad, bo nikt inny się do tego nie kwapił. Nasza lasagne wymiatała. Później zadzwonili jeszcze ze szkoły nauki jazdy, do której zapisałam się jeszcze przed wyjazdem do Hiszpanii, że moje zajęcia będą o godzinę później. Wkurzyłam się, ale cóż. Około 21 zadzwoniła moja mama, z którą nie rozmawiałam od czasu, gdy przyjechałam do Hiszpanii.
-Cześć córciu. Jak tam na rozpoczęciu było?
-A dobrze. Boje się trochę jutrzejszego dnia, ale nie będę tam sama. - powiedziałam z udawaną radością. Nie miałam ochoty na pogawędki z mamą. Wcześniej to mnie tylko krytykowała, a teraz jest jak do rany przyłóż.
-Aha. Dasz sobie radę, na pewno. Ja w Ciebie wierzę. - powiedziała.
-Wcześniej jakoś nie wierzyłaś, tylko krytykowałaś. - nie mogłam się powstrzymać od tej złośliwości.
-Kamila długo będziesz mi to jeszcze wypominać? - zapytała ze smutkiem mama.
-Może zastanów się jak Ty długo mnie krytykowałaś. Przez Ciebie nie jadłam, schudłam 10 kilo. Ale to może i dobrze.
-No widzisz. - powiedziała.
-Ale nie wiesz wszystkiego. Od miesiąca przyjmuję leki, bo było ze mną cholernie źle. Moje wyniki były  bardzo złe. Co rano wymiotowałam. Nawet nie wiesz jaki Niall był wściekły, gdy się dowiedział o tym dlaczego straciłam te 10 kilogramów ... - powiedziałam ze złością, ale czułam, że zaraz się popłaczę.
-Nie wiem co mam Ci powiedzieć. Przepraszam nie wystarczy .. Mam nadzieję, że kiedyś zdołasz mi wybaczyć. - mówiła przez łzy, co już mnie nie wzruszało.
-Nie, to ja mam nadzieję, że kiedyś zrozumiesz, że wygląd to nie wszystko, a szczególnie nie waga. Wybacz, ale muszę kończyć, bo chcę porozmawiać z Babcią, cześć. - nie czekając na odpowiedź, rozłączyłam się. Wykręciłam numer do Babci. Chwilę to trwało zanim odebrała.
-Halo? - zapytała.
-Cześć Babuniu. Jak się masz? - starałam się, aby mój głos był wesoły.
-Cześć Kamilko. A wszystko dobrze. A Ty jak się tam masz słoneczko? Jak w szkole?
-A też w porządku. - kłamałam. -No na razie było tylko rozpoczęcie roku. Zobaczymy jak to będzie za tydzień.
-Kamila czego mi nie mówisz? Co się stało? - przed Babcią niczego nie umiałam ukryć.
Zaczęłam płakać do słuchawki. Powiedziałam o całej rozmowie z mamą, o tych kłótniach, które były zanim wyjechałam. O moich problemach ze zdrowiem.
-Dziecko, dlaczego Ty mi tego nie powiedziałaś?!
-Nie chciałam, byłam pewna, że sama sobie z tym poradzę.
-A rozmawiacie teraz ze sobą?
-Tak, ale jak byłam w Hiszpanii to coś we mnie pękło i jej powiedziałam co czułam. Przed chwilą dzwoniła, ale nie umiem z nią rozmawiać. 
-Ona za Tobą tęskni i to bardzo. W sumie nie tylko ona, ja też. Nie widzę Cię już ponad dwa miesiące.
-Babciu, ja nie długo przyjadę na tydzień.
-Kiedy?
-W listopadzie. Może przyjadę wtedy z Niallem.
-Do listopada jeszcze daleko. A kto to taki? Ten Twój chłopak, o którym wspominała mi Mama?
-Tak. Ja poznałam jego rodziców. On poznał już Tatę, byliśmy razem w Hiszpanii. Teraz kolej na to, aby poznał Ciebie i Mamę ...
-No to ja się doczekać nie mogę kruszynko! - wykrzyknęła Babcia.
-Ja też nie. - odpowiedziałam ze śmiechem.
-Dziecko idź już spać, bo Ty jutro do szkoły wstajesz. Kocham Cię bardzo pamiętaj, a mamą się nie przejmuj.
-Postaram się. Ja Ciebie też bardzo kocham. Pa. - powiedziałam i się rozłączyłam.
Doprowadziłam się do porządku, bo było trochę widać, że płakałam. Po 15 minutach poszłam do naszego pokoju i wzięłam piżamę.
-Gdzie idziesz? - zapytał Niall.
-Wykąpać się. - uśmiechnęłam się.
-A mogę z Tobą? - powiedział łobuzersko.
-Nie. - powiedziałam ze śmiechem.
-No, ale dlaczego? - podszedł i zaczął całować mnie po szyi. - Ja tak ładnie proszę. - nie przestawał w pieszczotach.
-Oj przestań. - zaśmiałam się. - Idę się wykąpać sama, jestem dużą dziewczynką.
-No dobra jak nie chcesz to nie, ale zobaczysz przyjdziesz jeszcze po buziaka na dobranoc. - powiedział obrażalsko.
-Buziaka na pewno dostanę. - zaśmiałam się.
-Nie bądź tego taka pewna. - powiedział.
-Pff. Nie to nie. - powiedziałam śmiejąc się i udałam się do łazienki.
Po 30 minutach wyszłam i poszłam do salonu. Harry grał w fife na PS3.
-Oo. Mogę z Tobą? - powiedziałam z nadzieją.
-Słucham? - powiedział, bo chyba nie mógł uwierzyć w to, ze ktoś taki jak ja, potrafi grać w fifę.
-No czy mogę zagrać z Tobą? - powtórzyłam swoje pytanie.
-A umiesz? - patrzył z niedowierzeniem.
-A gdybym nie umiała to bym pytała czy mogę? - zgasiłam go tym pytaniem. Dał mi drugiego pada, wybraliśmy drużyny i graliśmy. Było mi nie wygodnie z moimi długimi, żelowymi paznokciami, ale dawałam radę.
-Dobra jesteś. - powiedział Hazza, gdy po raz kolejny nie mógł strzelić bramki.
-Wiem o tym. - zaśmiałam się.
Graliśmy, aż w końcu wygrałam. Było 3:2 dla mnie. Wszyscy byli mi brawo, a Loczek nie mógł uwierzyć w to, że dziewczyna go ograła.
-Dawałem jej fory. - powiedział.
-Tak, tak na pewno Haroldzie. - powiedziałam śmiejąc się.
-Zobaczysz zrewanżuję się. Jutro Ci pasuje?
-Jak się ze wszystkim wyrobię i wrócę o normalnej porze do domu i nie będę miała nic do roboty, to tak. - powiedziałam.
-A co Ty jutro będziesz robiła pracoholiczko? - zapytał.
-Mam lekcje do 15, w przerwie na lunch muszę wyjść do Mery, bo się z nią umówiłam, a potem o 17 idę na zajęcia z kursu.
-Podziwiam Cię. Mi by się nie chciało. - powiedział.
-Nie przesadzaj. - zaśmiałam się.
-Dobra idę spać, bo jestem zmęczona. Niall idziesz? - spytałam mojego "obrażonego" chłopaka
-Idę, ale nie dam Ci buzi. - powiedział.
-Ale ja je sama sobie wezmę. - tym razem to mój śmiech brzmiał łobuzersko.
-Zobaczymy. - powiedział i oboje wybuchliśmy śmiechem. Gdy leżeliśmy już w łóżku, tak jak mówiłam sama wzięłam sobie buzi. To było oczywiste, że mi się nie oprze.
Gdy rano się obudziliśmy wszyscy byli zmęczeni. Po godzinie każdy był już gotowy. Gdy Niall podniósł moją torebkę, załamał się, bo była podobno ciężka. A czy ktoś widział lekką torebkę kobiety? W przerwie na lunch zostawiłam dziewczyny same, a sama pobiegłam do Mery. Ucieszyła się na mój widok. Powiedziałam jej, że zostałam tu, bo przyjęli nas do bardzo dobrej szkoły i że w ogóle jest fajnie.
-Czy mogłabym pracować nadal w gazecie? - spytałam nieśmiało.
-Boże! No pewnie! Tak się cieszę. - zaczęła entuzjastycznie krzyczeć.
-Ale posłuchaj. Bo ja mam szkołę i musiałabym to wszystko robić w domu. I nie odpowiadałabym na listy tylko pisała coś własnego. Może wprowadziłabyś coś takiego w gazecie jak "Kartka z Pamiętnika"?
-Dobrze. A na czym ten pamiętnik miałby polegać?-spytała z ciekawością.
-Wcieliłabym się w jakąś postać i po prostu pisałabym jej przeżycia. Wszystko.
-Wydaje się ciekawe. Mogłabyś spróbować. Na początku napiszesz mi kilka rozdziałów. Jak mi się będzie podobać to dam je do gazety.
-Okej. Postaram Ci się je do jutra wysłać, okej?
-Nie ma problemu. - uśmiechnęła się.
-Dobra to ja lecę, bo zaraz mam lekcję. - zaczęłam się zbierać do wyjścia.
-Leć, leć. - powiedziała-A! I witam z powrotem na pokładzie! - podała mi rękę.
-Dzięki. Na razie - powiedziałam i pobiegłam na swoich w miarę wygodnych szpilkach do szkoły. Spóźniłam się tylko 5 minut. O 15 pojechałyśmy do domu autobusem, przebrałam się i znowu poleciałam. Tym razem na kurs. Było strasznie nudno i połowę rzeczy wiedziałam. Już kiedyś uczyłam się angielskich znaków drogowych. W Polsce miałam już prawo jazdy (tymczasowe), ale żeby tu jeździć musiałam przejść wszystko na nowo. Wynudziłam się tam jak mops. Około 20 wróciłam do domu. Byłam wyczerpana.
-Padam z nóg. - powiedziałam.
-Idź się wykąp i idź spać. - powiedział Niall
-Nie mogę jeszcze. Muszę odrobić zadanie domowe, a potem zacząć pisać do gazety.
-Dziewczyno Ty się zapracujesz.
-Odezwał się ten, który leży do góry dupą. - powiedziałam.
Zmotywowałam się i odrobiłam zadanie domowe. Około 22 wzięłam się za pisanie. Całkiem łatwo mi to szło. Napisałam 3 rozdziały, było by ich więcej gdyby nie to, że Niall przyszedł i zabrał mi laptopa i kazał iść spać.
-Niall oddaj mi go! Nie zachowuj się jak moja mama, Niall no! - wkurzyłam się.
-Nie. Musisz iść spać, widać, że jesteś zmęczona. Jutro to zrobisz, a teraz idź się wykąp i nie dąsaj się na mnie. - dał mi buzi w nos.
Poszłam się wykąpać, a potem położyłam się koło mojego skarba w łóżku. Mój chłopak mnie przytulił i oboje szybko pogrążyliśmy się we własnych snach. 

3 komentarze:

  1. kochane, genialnie ppiszesz. keidy sie mozna spodzziewac nasepnego ? ^^ moze troche wiecej romansu miedzy niallem i kamilą no wiesz w sensie jakies romantyzne i zabawne sceny miedzy niimi ;d pozdrawim i czekam na kolejne <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o to by był fajny pomysł. :)
      fajny rozdział. :D

      Usuń
    2. Pomyślę o tym. Na razie nie, bo jestem na 24 rozdziale i dzieje się zupełnie co innego ;)

      Codziennie dodaje po jednym rozdziale, dodawałam po dwa, ale niestety brak czasu ;c

      Usuń