środa, 8 lutego 2012

ROZDZIAŁ 18


Wróciliśmy do domu. Byłam nieco zmęczona. Wszyscy byli u nas. Harry zaproponował abyśmy wyszli gdzieś na imprezę. Okazało się, że Ania nie musi iść jutro do pracy. Wszyscy się ucieszyliśmy. Zaczęłyśmy z dziewczynami się szykować. Chłopacy poszli do siebie. Zobaczyłam, że na stole leży list.
-Co to? - zapytałam dziewczyn.
-A jakiś list. Jest zaadresowany do nas wszystkich, nie chciałam sama otwierać. - powiedziała Majka
-To chodźcie otworzymy. - powiedziałam
Zaczęłam otwierać tajemniczy list. Był po angielsku, z jakieś uczelni. Żadna nie składała podania. Treść mniej więcej brzmiała tak:
"Naszej uczelni bardzo spodobał się wasz projekt, który wysłała Wasza szkoła do nas. Z radością informujemy, że Nasza szkoła jest w stanie Was przyjąć, abyście mogły dalej się edukować."
Byłyśmy zaskoczone. Nie wiedziałyśmy co o tym myśleć. Wszystkie usiadłyśmy i się nie odzywałyśmy.
-Co robimy? - zapytała Wiki.
-Nie wiem. Mamy iść do tej szkoły czy co? Jak Wy sobie wyobrażacie, że co, że zostaniemy tutaj?
-A dlaczego by nie? - powiedziała Majka. -Tu nas coś czeka, a w Polsce?
-No dobrze, ale co powiemy rodzicom? Gdzie będziemy mieszkać? To mieszkanie jest do końca wakacji.
-Zadzwońmy do tej szkoły. Tam się wszystkiego dowiemy. - zaproponowała Anka.
-No to dzwońcie. - powiedziałam.
-Myślałyśmy, że zrobisz to Ty .. - powiedziały wszystkie.
Wykręciłam numer i czekałam aż ktoś odbierze. Odezwała się miła Pani, której wyjaśniłam zaistniałą sytuację. Miałyśmy zjawić się tam jutro z samego rana, co oznaczało, że nie idziemy na imprezę. Zadzwoniłyśmy do chłopaków i przeprosiłyśmy, bo dla każdej z nas była ważna ta rozmowa. Położyłyśmy się wcześniej spać, przyszykowałyśmy sobie ubrania. Wszystkie się bardzo denerwowałyśmy. To było straszne. Nie wiem o której zasnęłyśmy, ale gdy budziki zadzwoniły byłyśmy bardzo nie wyspane. Zaczęłyśmy się szykować. Przed 8 byłyśmy w szkole. Nikogo nie było. Poszłyśmy do sekretariatu, gdzie miła Pani kazała nam czekać. Po 15 minutach zawołał Nas jakiś Pan, prawdopodobnie Dyrektor tej szkoły.
-Dzień Dobry - powiedziałyśmy wszystkie.
-Dzień Dobry. Nazywam się Marck Orwell. Miło mi Was poznać - podał każdej z Nas rękę.
-Dostałyście pismo, bo jestem zachwycony waszym projektem. Bardzo bym chciał, abyście uczęszczały do Nas do szkoły. Wasze wyniki w nauce są bardzo dobre.
-Dobrze, ale my jesteśmy tu same, nie mamy gdzie mieszkać, teraz mieszkamy w mieszkaniu, z którego musimy się wyprowadzić 31 sierpnia.
-Rozumiem. Mamy akademik, który byście opłacały ze swojego stypendium. Byłybyście pod opieką szkoły. Natomiast gdybyście mieszkały gdzieś indziej na własną rękę, szkoła nie bierze odpowiedzialności.
-To my się zastanowimy. Do kiedy mamy czas? - zapytałam.
-Do jutra. - powiedział pewnie pan Marck.
-To trochę mało czasu ..
-Tak, ale jest dużo chętnych na Wasze miejsca.
-Dobrze, to do zobaczenia jutro. - uścisnęłam jego dłoń i wszystkie wyszłyśmy. Wróciłyśmy do domu i każda z Nas chciała tu zostać. Pytanie tylko co na to rodzicie. Zadzwoniłyśmy do nich. Okazało się, że oni o wszystkim wiedzieli od naszego wychowawcy, a zarazem nauczyciela języka angielskiego, pana Nowaka. Zgodzili się. Byłyśmy takie szczęśliwe. Nie wiedzieliśmy tylko co z mieszkaniem. Rodzice powiedzieli, że możemy sobie coś znaleźć do wynajęcia, że ufają nam, a jeżeli się nie uda to zamieszkamy w akademiku.
-Dziewczyny, jesteśmy szczęściarami! - krzyknęłam.
-Wiemy! - zawtórowały mi.
Zadzwoniłyśmy do chłopaków i kazałyśmy im natychmiast przyjechać. Byli już u nas po 15 minutach. Siedziałyśmy z grobowymi minami. Chciałyśmy, żeby się martwili, żeby było zabawniej. Pierwszy odezwał się Harry:
-Boże co się dzieje?! Mówcie szybko!
-Bo my .. - zaczęła Anka niby poważnie, ale wszystkie wybuchłyśmy śmiechem i z naszego przedstawienia nici. Chłopacy całkowicie zgłupieli.
-Zostajemy tu na cały rok jak nie dłużej! - powiedziałam
-Jak to? - zrobili zaskoczoną minę.
Opowiedziałyśmy im o szkole.
-Boże jak się cieszę! - krzyknął Niall i mnie przytulił.
-My też. - powiedziałyśmy
-I będziecie mieszkać w tym mieszkaniu? - spytał Lou
-No nie. Poszukamy sobie cos do wynajęcia, a jak nam się nie uda, to będziemy mieszkać w akademiku. - powiedziała Wiki.
-A może zamieszkacie z Nami? - powiedział - Mamy wielki dom, każda mieszkałby ze swoim chłopakiem.
-No wybacz Lou, ale ja nie mam chłopaka. - powiedziała Ania
Zayn się zasmucił.
-Wiesz, zawsze możesz spać ze mną. - powiedział ze śmiechem.  - Nie no żartuję. Mamy jeszcze dwa wolne pokoje. Nie dajcie się prosić.
-Eee. Nie wiem co powiedzieć - powiedziałam, a dziewczyny mi przytaknęły.
-No zgódźcie się! - krzyknęli wszyscy.
Po długich namowach powiedziałyśmy, że zgadzamy się na mieszkanie z nimi. Powiedziałyśmy o tym rodzicom. Nie byli wielce zachwyceni, wręcz protestowali, ale w końcu przestali i zgodzili się. Ufali nam, a to  było najważniejsze.

Dzień później

Poszłyśmy do szkoły, znowu z samego rana. Powiedziałyśmy co ustaliłyśmy z rodzicami, o tym gdzie zamieszkamy i z kim. Dyrektor pogratulował nam i powiedział, że widzimy się 1 września. Wyszłyśmy zadowolone. Wieczorem poszliśmy na zaległą imprezę. Wszyscy się świetnie bawili. Po 2 zorientowałam się, że Zayn z Anką zniknęli. To oznaczało tylko jedno. Pogodzili się. Ja z Niallem poszłam do naszego mieszkania. Mmm.. Rano obudziliśmy się na kacu, ale oboje byliśmy szczęśliwi. Znalazłam swój stanik i majtki i założyłam jakąś bluzkę. Niall narzucił bokserki i poszliśmy do kuchni. Siedział tam Hazza z Majką.
-Gdzie reszta? - zapytałam ściszonym głosem, bo bardzo bolała mnie głowa.
-U chłopaków. - powiedziała Majka. -Was też boli głowa?
-Nawet nic nie mów. Zaraz mi łeb eksploduje. - powiedziałam
Majka zrobiła naszej trójce coś na kaca, bo sama nie piła dużo i nic ją nie bolało. Po południu pojechaliśmy do domu chłopaków, nie chciało nam się nigdzie wychodzić, więc oglądaliśmy filmy, potem graliśmy w butelkę. Było mega pianie. Wszyscy dowiedzieli się o Hiszpanii. Byli zaskoczeni, pytali dlaczego im nie powiedzieliśmy. Odparliśmy, że nie było okazji. Do mojego wyjazdu z Niallem zostały jeszcze trzy tygodnie. Zostałyśmy u chłopaków na noc. Czułam się jak w niebie, bo byłam najszczęśliwszą osobą na świecie. 

2 komentarze:

  1. coś tak czułam, że za szybko nie wyjadą z tego Londynu. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. kocham cię <3 aaaaa Anka <3 jajjahahahahahaha

    sweetthoughts

    OdpowiedzUsuń