środa, 8 lutego 2012

ROZDZIAŁ 17


2 tygodnie później

Mój staż w gazecie dobiegł końca. Ania pracowała na planie dłużej o dwa dni. Strasznie było mi przykro, że to już koniec, bo strasznie mi się tutaj podobało, ale z drugiej strony cieszyłam się, że będę mieć więcej czasu dla siebie, bo został mi tylko miesiąc wakacji tutaj i miesiąc z Niallem .. Odpowiedziałam na ostatni list, zapisałam wszystko na pendrive i poszłam zanieść to Mery.
-Chciałam Ci podziękować za to, ze mogłam tu pracować. To był najlepszy miesiąc w moim życiu. - powiedziałam z uśmiechem.
-Ja też się cieszę, że mogłam współpracować z kimś takim jak Ty. Ale może jeszcze nie wszystko stracone. Chciałabyś popracować jeszcze jeden miesiąc? - zapytała z nadzieją.
Było to dla mnie ogromne zaskoczenie, strasznie się wahałam, ale wiedziałam co zrobić.
-Przykro mi, ale na prawdę nie mogę. Został mi tylko miesiąc, a potem muszę wracać do Polski, czego nie chcę.
-Rozumiem. Proszę tutaj masz zaświadczenie, że pracowałaś i opinie. Oczywiście bardzo dobrą, nie mam do Ciebie żadnych zastrzeżeń. Jakbyś chciała wrócić, przyjmę Cię z otwartymi ramionami.
-Dziękuję. Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy. - powiedziałam i czułam jak staje mi gula w gardle, bo żałowałam, że tak to szybko minęło. Uściskałyśmy się z Mery i wyszłam z jej gabinetu. Chciałam zostać teraz sama, ale musiałam jeszcze pójść do szpitala na badania. Codziennie jadłam regularnie, brałam leki, a z tym wszystkim pilnował mnie Niall i dziewczyny. Nie wiem co bym bez nich zrobiła. Wyszłam z biura i poszłam do szpitala. Poszłam do Margaret, a ta zaprowadziła mnie do odpowiedniej sali. Znowu pobrali mi krew i musiałam czekać na wyniki. Zaskakiwało mnie to, że tutaj dzieje się to tak szybko. W Polsce trzeba czekać kilka dni, a tutaj zaledwie godzinę. Siedziałam na poczekalni, która o dziwo nie była zaludniona. Po godzinie poprosił mnie do siebie lekarz.
-Wyniki się poprawiły, ale musisz jeszcze przez jakiś czas brać te leki, żeby znów się nie pogorszyło.
-Dobrze. Kiedy mam przyjść znowu na kontrolę?
-Za miesiąc.
-Ale wtedy już nie mnie będzie, wracam do Polski - powiedziałam
-To pójdź na badania do swojego lekarza. To wystarczy - powiedział z uśmiechem i wręczył mi kartki z wynikami moich badań.
-Dziękuję. Do widzenia - powiedziałam z uśmiechem i ulgą.
-Do widzenia.
Szłam ulicami Londynu. Patrzyłam na tych ludzi, którzy byli wiecznie zabiegani. Zazdrościłam im tego. Też bym chciała być tak pochłonięta pracą, ale wiem, że na to za wcześnie. Żałowałam, że jestem tu tak krótko, że nie długo zaczynam nową szkołę, nowe otoczenie. Nie chciałam tego. Wolałabym zostać tutaj, ale w Polsce mam wszystkich. Wszystko ma swoje plusy i minusy - pomyślałam. Wyłączyłam komórkę, bo chciałam być teraz sama. Nie wiem jak długo chodziłam, ale zrobiło się ciemniej więc postanowiłam wracać do domu. Weszłam do mieszkania, jak zwykle nikogo nie było. Strasznie się od siebie oddaliłyśmy. Czułam to i wiedziałam, że one też. Ale za dwa dni wszystko miało wrócić do normy. Anka kończyła swój staż, więc wtedy będziemy wszystkie we czwórkę. Zrobiłam sobie kanapkę i poszłam oglądać telewizor. Po jakieś godzinie przyszła Ania, cała padnięta.
-Jak Ci minął dzień? - spytałam
-Dobrze, szkoda, że za dwa dni to się skończy .. - powiedziała ze smutkiem
-Ty masz jeszcze te dwa dni. Ja już skończyłam. Mery chciała żebym pracowała tam przez kolejny miesiąc, ale odmówiłam.
-Dlaczego ?!
-Bo miesiąc mi tu tylko został. Nie chce spędzić go w biurze tylko z Wami.
-Masz rację. - powiedziała przyjaciółka i się do mnie przytuliła.
-Jak z Zaynem?
-Hmm. Jako tako. Stara się, ale wiesz jaka ja jestem. Coraz częściej czuję, że nic z tego nie będzie ... - powiedziała ze smutkiem.
-Dlaczego?
-Bo ja cały czas mam świadomość, że nie był mi wierny, że mnie zdradził. Ja się przekonywałam, że może jednak mu wybaczę, że się postaram. Jak wtedy Liam z Harrym przyszli, jak powiedzieli, jak Zayn się zachowuje to coś mnie poruszyło, ale nie umiem. Najzwyczajniej w świecie nie umiem. - zobaczyłam w jej oczach łzy.
-Nie płacz, wszystko będzie dobrze. Wszystko się jakoś ułoży. - powiedziałam banalnie.
-Sama w to nie wierzysz.
Miała rację. Nie wierzyłam, ale się starałam.
-Ale się staram. Chodź. Musisz się wyspać, bo czeka Cię kolejny dzień w pracy. 
Obie położyłyśmy się do łóżka. Włączyłam telefon, miałam kilka wiadomości od Nialla. Odpisałam, że byłam w szpitalu, że jest w porządku, ale mam brać leki przez jakiś miesiąc. Wysłałam wiadomość i włożyłam telefon pod poduszkę. Po chwili poczułam wibracje i odczytałam wiadomość od Nialla
"Stęskniłem się za Tobą. Zobaczymy się teraz?"
"Leże właśnie w łóżku z Anią. Ona już śpi, jak chcesz możesz przyjść." - odpisałam
"Zaraz będę." - dostałam w odpowiedzi.
Zwlekłam się z łóżka i poszłam do salonu. Zaparzyłam sobie herbatę i położyłam się sofie w salonie. Włączyłam telewizor, leciało Dirty Dancing. Uwielbiałam ten film, był jednym z moich ulubionych. Po jakiś 20 minutach przyszedł Niall i przytulił się do mnie. Tak dziwnie, jakby się coś stało. Zapytałam o to. Nic nie odpowiedział. Czułam, że coś jest nie tak. Słyszałam jak siorbie nosem. Czyżby płakał?
-Kochanie co się dzieje? - spytałam.
-Moi rodzice mieli wypadek. Nic im poważnego nie jest, ale miałem czarne myśli. Po prostu się bałem.
-Skarbie to normalne. Gdzie oni są teraz?
-W domu. To nic groźnego, ale jak pomyślę, że mogłem ich stracić ... - nie dokończył.
-Ale nie straciłeś. Nie myśl o tym. - przytuliłam go do siebie.
-Dziękuję, że jesteś.
-Od tego ma się dziewczynę. - zaśmiałam się. - Jak chcesz możemy odwiedzić jutro Twoich rodziców. - powiedziałam.
-A co z pracą?
-Dziś skończyłam. To był tylko miesiąc.
-Na prawdę chcesz jechać do moich rodziców?
-Na prawdę.
-Jesteś kochana.
-Wiem o tym. - zaśmiałam się. -Kocham Cię. Chodź, zaczęłam oglądać Dirty Dancing, dokończysz razem ze mną.
-Ja Cię też. Dobrze.
Wyciągnęliśmy jakieś lody i objadaliśmy się nimi podczas filmu. Gdy film się skończył było późno. Niall zaczął się zbierać.
-Zostań. Nie pozwolę Ci wracać o tej porze do domu.
-Na pewno? - spytał
-Tak.
Poszliśmy do drugiego pokoju. Po drodze zajrzałam do Ani. Słodko spała. Zamknęłam jej drzwi i poszłam do pomieszczenia, w którym był już Niall. Rozłożyliśmy łóżko i weszliśmy pod kołdrę. Przytuliłam się do niego. Cieszyłam się, że mam obok siebie taka osobę jak on.
-Kocham Cię, wiesz? - zapytał.
-Wiem, ja Ciebie też. Nawet nie wiesz jak bardzo. - powiedziałam.
Niall zbliżył się do mnie i pocałował mnie namiętnie. Poszliśmy spać, obudziłam się następnego ranka. Nialla nie było obok mnie. Wstałam i poszłam do kuchni. Weszłam, a tam czekało na mnie śniadanie.
-O już wstałaś. Właśnie miałem Cię budzić. Zrobiłem śniadanie. - uśmiechnął się słodko i dał mi buziaka.
-Dziękuję - powiedziałam półprzytomna.
-Siadaj i jedz, musisz się dobrze odżywiać. - odparł opiekuńczo.
-Zjem i się wyszykuję, i pojedziemy do Twoich rodziców.
-Dobrze skarbie.
Jedliśmy śniadanie i gadaliśmy tylko o nas. Kochałam Nialla całym sercem i nie wyobrażałam sobie życia bez niego. W końcu zapytałam:
-Co będzie z nami jak wyjadę?
-Nie wiem. - odparł smutno. -Chciałbym Cię zatrzymać, ale wiem, że nie mogę. Może się przeprowadzę do Polski?
-Czy Ty oszalałeś? Masz tutaj zespół, musisz być tu.
-Dla Ciebie zrezygnuje ze wszystkiego. Z kariery też.
-Doceniam to, ale się na to nie zgadzam. Jakoś to będzie. - powiedziałam. Nagle zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz. To tata.
-Cześć Tatuś. Co u Ciebie?
-Cześć córuś. Wszystko w porządku, a Ty jak tam w Londynie?
-A dobrze, coraz bardziej mi się tutaj podoba. - powiedziałam. Opowiedziałam mu o stażu w gazecie, o Niallu.
-Cieszę się, że kogoś poznałaś. A słuchaj, może przyjechałabyś do mnie, do Hiszpanii chociaż na tydzień?
-Byłoby super! - wykrzyknęłam. Kiedy?
-A kiedy chcesz?
-Może na sam koniec wakacji, co? Mogła bym przylecieć z Niallem? Zależy mi na tym, abyś go poznał.
-Okej. Wyślę Ci na konto pieniądze i kupcie sobie bilety. Kocham Cię i trzymaj się.
-Ja Cię też Tatku, pa. - odparłam i rozłączyłam się.
-Kto to? - zapytał z ciekawością Niall
-Mój tata. Zaprosił mnie do Hiszpanii na tydzień. Lecę pod koniec wakacji.
-Czyli mamy dla siebie o tydzień mniej? - posmutniał.
-Właściwie nie, bo jedziesz ze mną. - zaśmiałam się.
-Żartujesz?
-Nie.
Zaczął mnie nosić na rękach.
-Puść mnie już! - zaczęłam krzyczeć i śmiać się.
-Jestem szczęściarzem. - wykrzyczał.
-Dobra, dobra. Chodź dokończyć śniadanie, bo trzeba jechać do Twoich rodziców. - powiedziałam już jakoś przytomnie.
-Racja. - postawił mnie na ziemię i znowu zaczęliśmy konsumować. Po jakieś godzinie każde z nas było gotowe. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy. Na miejscu byliśmy po dwóch godzinach, bo były straszne korki. Gdy weszliśmy do środka jego rodzice siedzieli w kuchni. Byli uśmiechnięci, ale oboje mieli kołnierze na szyjach.
-Cześć dzieciaki! - powiedzieli jednocześnie.
-Dzień dobry. - powiedziałam. - Jak się państwo czują?
-A już lepiej. Nic takiego nam nie jest. Zjecie coś? - spytała mama Nialla
-Ja dziękuję, nie dawno jadłam. - odparłam.
-Ja też nie jestem głodny. - powiedział Niall.
-Oboje jesteście wychudzeni. Chociaż ciasta zjedzcie. - powiedziała Pani Horan.
-Dobrze, ale sami przyniesiemy. Gdzie ono jest? - spytałam.
-W lodówce, ale się nie kłopocz, ja dam radę.
-To nic takiego. - zaśmiałam się. Niall poszedł ze mną, wyciągnęliśmy blachę ciasta z lodówki, wzięliśmy talerzyki i widelce, i poszliśmy do salonu.
-Nałóżcie sobie. Musicie jeść. Znaczy Nialla to zmuszać nie trzeba on jako tako wygląda, ale Ty to taka marniutka jesteś. - powiedziała.
-Mamo! - krzyknął Niall
Nic się nie odzywałam. Śmieszyło mnie.
-Nie mówię tego, żebyś się obraziła. Broń Boże, ale na prawdę jesteś chuda.
-Kiedyś taka nie byłam. Odchudzałam się do tych wakacji i schudłam 10 kilo.
-Co proszę?! - wykrzyczał Niall
-No tak. - zaśmiałam się.
Niall zaczął mi nakładać ciasto.
-Jedz. Musisz przytyć. - powiedział stanowczo.
-Nie przesadzaj. Już się nie odchudzam. - zaśmiałam się. - Ale ciasto zjem, bo moje ulubione.
-Na prawdę? - spytała mama mojego chłopaka
-Tak. Krówka to moje ulubione ciasto - powiedziałam zdecydowanie.
Spędziłam miłe popołudnie z rodziną Nialla. Jego rodzicie są na prawdę niesamowici. Cieszę się, że ich poznałam. ;)

4 komentarze:

  1. przez cały czas uśmiechałam się do monitora. :D
    chcę już następny! haha

    OdpowiedzUsuń
  2. ja tak zawsze mam jak to chodzi o one direction ze sie do monitora usmeicham jak czytam albo ogladam. siwetnie piszesz ;#

    OdpowiedzUsuń