Była już 19, a ja siedziałam w domu i nadal nie
wiedziałam co robić. Zaczęło mi się nudzić i szczerze powiedziawszy byłam
zmęczona po pracy. Pomyślałam, że nie będę czekać na nich tylko pójdę się wykapać
i idę spać. Nagle rozdzwoniła się moja komórka, to Wiki.
-Za 15 minut będzie po Ciebie taksówka, ubierz się ładnie i wysiądź tam, gdzie
zatrzyma się kierowca. - za nim zdążyłam się odezwać, moja przyjaciółka się
rozłączyła. Przecież ja nie zdążę w 15 minut. Wzięłam pierwszą lepszą kieckę z
szafy, szpilki, poprawiłam włosy i makijaż i zeszłam na dół. Taksówkarz już
czekał. Wsiadłam i pojechałam. Bałam się co oni wymyślili. Patrząc przez okno,
poznałam okolicę na której byliśmy. Pewnie jedziemy do domu chłopaków -
pomyślałam. Nie myliłam się. Ale było strasznie dziwnie. Światła były zgaszone,
a wokół mnie cisza. Nagle mój telefon znowu zadzwonił. Tym razem to była Anka.
-Idź teraz do domu, drzwi są otwarte i wejdź. - powiedziała i się rozłączyła.
Z sercem w gardle szłam tam, o mało nie zabijając się w moich szpilkach, ale
dałam radę. Otworzyłam drzwi. Serce waliło mi z przerażenia. Szlam po ciemku,
bo nie mogłam znaleźć włącznika. Nagle zapaliło się światło i wszyscy zaczęli krzyczeć:
-NIESPODZIANKA!
Zobaczyłam, że byli wszyscy znajomi z Polski. Zaskoczyło mnie, co oni tu
robili. Szczerze łza mi się zakręciła w oku i się poryczałam ze szczęścia.
-Ei nie płacz! - krzyknął Niall i podbiegł mnie przytulic.
Wtuliłam się w niego, a potem podziękowałam wszystkim. Impreza się zaczęła, do
mnie każdy podchodził z prezentami i życzeniami. Podeszłam do moich
przyjaciółek, które stały z chłopakami i powiedziałam:
-Skąd się wszyscy tu wzięli?
-No to jest jeden z naszych prezentów dla Ciebie, taki wspólny, tak jak to
zdjęcie co w domu znalazłaś. - powiedział ze śmiechem Lou
-To jeszcze będą jakieś prezenty? Nie przesadzacie trochę? - zaczęłam ze śmiechem.
-Nie! - krzyknęli wszyscy.
Zaczęli do mnie podchodzić pojedynczo i dawać mi prezenty. Od Lou dostałam
komplet bielizny, a gdy mi go dawał szepnął mi do ucha "Na upojne noce z
Niallem". Wyśmiałam go i powiedziałam, żeby się w głowę puknął, ale dalej.
Od Harrego dostałam śliczną sukienkę, od Zayna perfumy, od Liama kolczyki,
którymi nie dawno się zachwycałam jakie są cudowne - nadal są ! Od Anki dostała
kuferek na kosmetyki, który był ogromny i z wyposażeniem, od Majki dostałam
kuferek na biżuterię (mówiła, że wreszcie mi go kupi, bo moja biżuteria wala
się wszędzie, a potem się drę, że nie mogę znaleźć niczego) a Wiki podarowała
mi buty o których zawsze marzyłam, ale nigdy nie mogłam ich nigdzie znaleźć.
Były to buty na wysokiej koturnie.
-Przymierz - powiedziała
Założyłam i były idealne. Czułam się w nich pewnie.
-Boże dziękuję Wam, ale nie trzeba było. - znowu się wzruszyłam.
-Nie przesadzaj, to nic takiego - zaśmiali się chłopcy
-No nie w ogóle. - powiedziałam
-Chodź, teraz kolej na mnie - powiedział Niall i pociągnął mnie w stronę
wyjścia.
-Gdzie idziemy ? - zapytałam
-Do ogrodu.
Gdy weszliśmy, było tam mnóstwo świec i koc. Usiedliśmy i Niall zaczął mówić:
-Kocham Cię tak bardzo, że dla Ciebie zrobił bym wszystko. Rzuciłbym dla Ciebie
karierę, pojechałbym za Tobą na koniec świata. Nikt nigdy nie znaczył dla mnie
tyle co Ty. Mówię szczerze. - podał mi ładnie zapakowane pudełko - Otwórz.
Nie wiedziałam czego się spodziewać. Byłam zaskoczona. Otworzyłam a tam był
naszyjnik z napisem Niall, który był z małych diamentów.
-Ale ja nie mogę tego przyjąć. - powiedziałam.
-Możesz. Ja mam podobny - odkrył bluzę i zobaczyłam, ze ma naszyjnik z napisem
Kamila.
-Niall jesteś taki kochany - kolejny raz się wzruszyłam.
-Ale nie płacz - przytulił mnie - Co za zdjęcie od nich dostałaś? - zapytał ze
śmiechem
-Nasze wspólne jak śpię na Tobie - wybuchłam jeszcze większym śmiechem
-Hmm. Musisz mi je pokazać, ale na razie idziemy się bawić. - oznajmił i
poszliśmy do domu trzymając się za ręce. Bawiłam się zajebiście, to były
najlepsze urodziny w moim życiu. Gdy rano się obudziłam było po 11. Spałam z Niallem
u niego w pokoju. Gdy zeszłam na dół był tam syf, ale nikogo nie było tylko
siedział Harry.
-Gdzie wszyscy? - wybełkotałam
-No są już na lotnisku. Nie długo mają samolot.
-Ale wy jesteście wariaci. Nie sądziłam, że zrobicie tak wiele dla mnie. Dziękuję
- powiedziałam i pocałowałam loczka w policzek.
-Od czego ma się przyjaciół - wyszczerzył
swoje śnieżnobiałe, równe zęby
-Dobra ja się wykąpie i się zbieram do biura, wstąpię jeszcze do domu się przebrać
. Te prezenty to zabiorę teraz ze sobą, bo pojadę taksówką, a po pracy wpadnę,
to pomogę Wam sprzątać.
-Zwariowałaś! Jak chcesz to Cię odwiozę i pomogę Ci się z tym zabrać, a po za
tym sami damy sobie radę. - powiedział
-Ale ja nie chcę robić Ci kłopotu - wahałam się
-Ale to żaden kłopot. Muszę jechać po coś do jedzenia, bo nasza lodówka świeci
pustkami.
Poszłam się wykapać i byłam po 30 minutach gotowa. Zapakowaliśmy z Harrym
wszystko do samochodu i pojechaliśmy. Przez całą drogę gadaliśmy o imprezie, o
naszych związkach i ogólnie. Lubiłam z nim rozmawiać. Miał coś w sobie co
przyciągało ludzi. Czułam, że mogę mu ufać.
-To były najlepsze urodziny w moim życiu.
-Jak mógłby być nienajlepsze, skoro spędziłaś je z nami? - zaczął się znowu śmiać
-W sumie też racja. Zapomniałam. - i też
wybuchłam śmiechem.
Gdy byliśmy już pod naszym blokiem Harry pomógł mi zabrać wszystko do
domu, a było tego sporo. Potem pojechał,
a ja zostałam sama. Zobaczyłam, że mam kilka połączeń nieodebranych od mamy.
Oddzwoniłam do niej i opowiedziałam jej o tym, że zaczęłam właśnie staż w
Timesie, że poznałam chłopaków z 1D, że jestem z Niallem. Powiedziałam jej
prawie wszystko, oprócz tego, że już jestem po pierwszym razie. Mama
pogratulowała i razem z moim młodszym bratem Tomasem złożyli mi życzenia.
Zakończyłam rozmowę, bo spieszyłam się do pracy. W biurze byłam o 13 i Mery
poprosiła mnie do siebie. Bałam się, myślałam że coś źle zrobiłam.
-Kama, te Twoje odpowiedzi są świetne, na prawdę. A tak w ogóle, to słyszałam,
że jesteś z tym chłopakiem z One Direction z Harrym, tak?
-Nie. Jestem z Niallem. - nie wiem jak mogła się pomylić skoro miałam łańcuszek
z napisem NIALL !!
-A tak. Posłuchaj, a czy mogłabyś zrobić z nimi wywiad. Taki szczery?
-Nie wiem czy chcę pisać o ich życiu prywatnym skoro ja i moje przyjaciółki
jesteśmy sporą jego częścią.
-Hmm. To zrób o ich karierze i przyjaźni, związki możesz pominąć.
-Nie wiem czy się zgodzą. Ale postaram
się. Na kiedy to ma mniej więcej być?
-Dobrze, hmm dwa tygodnie ci wystarczą?
-Pewnie.
Miałam już wyjść kiedy Mery powiedziała:
-Nie znasz kogoś kto zamierza wybrać się na studia filmowe? Bo mój przyjaciel,
znany reżyser John Gray szuka młodego talentu i chciałby, aby jakaś młoda osoba
mu pomagała na planie, a on by jej
udzielał wskazówek. Odbiło mu, ale wiesz, prosił żebym popytała.
-Znam! - krzyknęłam. -I jeżeli chcesz zadzwonię po tą osobę. Obiecuję Ci, że
nie pożałujesz.
-Ooo, a kto to taki?
-Anka, moja przyjaciółka.
-Dobra to zajmij się pracą, a w między czasie zadzwoń do niej.
-Okej - wyszłam z biura Mery i kierowałam się w stronę bufetu, który był na
dole. Zadzwoniłam do przyjaciółki i jej o wszystkim powiedziałam. Obiecała, że przyjedzie
nie długo do mnie do biura i porozmawia z moja przełożoną. Ahh byłam taka
szczęśliwa. Wszystko znowu układało się tak jak powinno. Czyż życie nie jest
piękne?
boże, to opowiadanie jest świetne. :)
OdpowiedzUsuńtak się wciągnęłam, że chcę więcej i więcej. haha
masz talent, na prawdę.
czekam na następny. ;*
dziękuję :)
Usuńjestem już na 19 ;)
jutro następne ;)