sobota, 4 lutego 2012

ROZDZIAŁ 12


Harry z Liamem wyszli, a ja się wykąpałam. Strasznie zrobiło mi się przykro, po tym co usłyszałam. Poczułam się jak cholerna egoistka.. Może nią jestem? Nie wiem już nic, coraz częściej mimo tych kilku dni myślę o wyjeździe do domu. Jutro moje urodziny i zaczynam pracę w gazecie. To dobre? Nie wiem .. Powinnam się bawić w wieku 16 lat, ale po tym co się wydarzyło nie miałam ochoty.  Wyszłam z łazienki i podeszła do mnie Ania:
-Nie miej mi za złe, że się zgodziłam. Ale ja go kocham ..
-Nie mam Ci niczego za złe. Dobrze zrobiłaś. Pokazałaś, że nie jesteś egoistką. Ja tak nie umiem. Mam nadzieję, że Wam wyjdzie. - lekko się uśmiechnęłam.
-Kama przemyśl to na spokojnie. Jutro Twoje urodziny. Chcesz je spędzać bez osoby, którą kochasz?
-Nie chcę o tym gadać. - chciałam się wykręcić.
-Ale ja chcę i przemówię Ci do rozsądku. Jutro kończysz 16 lat i co zamierzasz siedzieć w domu?
-Nie, idę do biura. A wieczorem przyjdę do domu.
-Przestań chrzanić, to jest Twój dzień. Powinnaś od rana świętować.
-Czy ja wyglądam na osobę, która ma ochotę świętować? - zapytałam z ironią.
-Nie, ale zaraz będziesz. Jutro rano będziesz miała bombowe urodziny.
-Anka ja idę na 8 do tej gazety. Nie wiem, o której wrócę. Jutro mam się wszystkiego dowiedzieć.
-Kamila! Opamiętaj się. Chcesz zacząć pracę w swoje 16 urodziny? Błagam Cię. Nie denerwuj mnie - wkurzyła się przyjaciółka.
-Nie denerwuję Cię. Wieczorem poświętujemy we czwórkę. No Harry, Liam i Zayn też mogą być, bo z nimi mam normalne stosunki.
-Nie ma takiej opcji. Nie zaczynasz żadnej pracy, a jutro normalnie świętujesz urodziny. Nie każ mi posuwać się do ostateczności.
-Nie zrezygnuje z tego. Przykro mi. Nie ważne czy byłabym z Niallem czy nie. Zaczęłabym to, bo wtedy, gdy dostałam tego meila od fanki, to czekałam na tego, od redaktorki. A, że stało się tak jak się stało, to ta praca jest mi na rękę.
-Nie ma nawet takiej opcji. Sama zdecydowałaś. - ubrała się i wyszła. Nie wiedziałam co ma zamiar zrobić, ale się tym nie głowiłam. Byłam w dresach, usiadłam przed telewizorem i zaczęłam oglądać jakiś film. Po kilku minutach znudził mnie więc poszłam znaleźć w szafie jakiś odpowiedni strój na jutrzejszy dzień w pracy. Otworzyłam szafę i nie wiedziałam co założyć. Przymierzałam wszystkie możliwe opcje, cały pokój był w moich ciuchach, sporo też było ich na przedpokoju. Nagle ktoś zapukał do drzwi. -To pewnie dziewczyny - pomyślałam. Nie otwieram, mają klucze. Jednak ktoś cały czas pukał, wkurzona poszłam otworzyć. Miałam na sobie rurki i byłam w staniku, bo nie wiedziałam jaką teraz bluzkę założyć. Nie ubierałam nic, bo myślałam, że dziewczyny zapomniały kluczy. Otwieram, mówię:
-Nie macie klu... - odebrało mi mowę, bo przede mną stał Niall. Chciałam mu zamknąć drzwi, ale włożył między nie nogę.
-Nie poddam się tak łatwo. Porozmawiasz teraz ze mną.
-Nie rozkazuj mi. - warknęłam.
-Wpuść mnie. - powiedział, a raczej zażądał.
Wpuściłam go i zarzuciłam na siebie pierwszą, lepszą bluzkę i zaprosiłam go do w miarę czystego salonu.
-Powiedzieli mi jakie masz interesujące plany na kolejny miesiąc. Zamierzasz pracować. Weź się opamiętaj, po co Ci to?
-Ja nie zarabiam kilkudziesięciu tysięcy tygodniowo za pokazanie się i zaśpiewanie kilku piosenek - powiedziałam z obojętnością.- Ale nie o kasę chodzi. Chcę się kształcić i tyle. A po za tym nie będę ci się tłumaczyć. Przepraszam Cię, ale jestem zajęta, muszę wybrać co założę jutro, więc chyba musisz już iść.
-Nie, nie muszę iść. Chętnie pomogę Ci wybrać strój na ten Twój wielki dzień. Przestań się zgrywać. Chcesz pokazać, że jesteś silna, ale ja wiem, że w środku jesteś miękka jak galareta. Daj do siebie dotrzeć. Nie bądź taka zamknięta.
-Ja się już raz otworzyłam przed Tobą, drugi nie zamierzam. Nie wiem ile mam ci powtarzać, ale odczep się ode mnie. Nie rozumiesz, że nie chce mieć z Tobą nic wspólnego?
Niall do mnie podszedł, spojrzał mi głęboko w oczy.
-Poszliśmy tam z inicjatywy Lou, ale też chciałem tam iść, zobaczyć jak tam jest i chciałem poprawić sobie humor. Wiesz, że nigdy bym Cię nie zdradził.
-Nie wiem tego. Nie wiem czy nie zdradziłeś.
-Nie zdradziłem nigdy nikogo. Nie myśl tylko o sobie. Pomyśl też o tym jak mnie ranisz swoim egoizmem.
-Co proszę?! -wykrzyknęłam - Ja Cię ranię moim egoizmem?! Trzeba było myśleć, jakie mogą być konsekwencje, a nie masz teraz pretensje do całego świata tylko nie do samego siebie. Ale powiem Ci, że jestem egoistką i to cholerną. Bo życie nauczyło mnie, aby nie być nikim innym jak podłą, wredną zołzą.
-Jutro są Twoje urodziny .. - zaczął, ale ja mu przerwałam
-Które chcę spędzać bez Ciebie. - skończyłam
-Okej. Jak mi powiesz prosto w twarz, że mnie nie kochasz to dam Ci spokój.
Wiedział, że tego nie zrobię, bo nie potrafię kłamać. Spojrzałam w jego niebieskie oczy i tonęłam w nich. Nie mogłam go okłamać, nie umiałam.
-Wiesz, że tego nie zrobię. Po prostu nie chcę z Tobą być, znaczy chce, ale nie umiem, po tym.
-Błagam Cię daj mi szansę. - mówił spokojnie i tak czule.
Czułam, że mięknę, że zaraz mu wybaczę. Zadzwonił telefon, to była Anka.
-Pogodziliście się już? - zapytała
-Nie - mruknęłam.
-Jestem pod naszymi drzwiami. Zabrałam Twoje klucze, a teraz Cię zamykam i nie wypuszczę do póki się nie pogodzicie. Zaczęłam biec, ale było już za późno.
-Anka nie rób tego. Otwórz te drzwi!
-Nie. Powiedziałam co masz zrobić. Jak się pogodzicie to zadzwoń, ja idę do chłopaków. Kocham Cię.
-Anka, no nie zostawiaj mnie. Proszę Cię otwórz te cholerne drzwi. Anka!! - darłam się jak opętana, ale jej już nie było pod drzwiami. Byłam wściekła. Weszłam do salonu i powiedziałam:
-Zadowolony jesteś z siebie? Wszystko mi się sypie, wszystko. I to przez Ciebie.
-Czy to moja wina, że ona nas tu zamknęła? - spytał ze śmiechem.
-Nie śmiej się, bo wygląda na to, że stąd nie wyjdziemy. Powiem Ci co czuję. Kocham Cię i to cholernie, ale nie potrafię być z Tobą, bo Ci nie ufam. Bez zaufania nie ma związku. Więc możemy zostać tylko znajomymi, jeżeli to Ci odpowiada.
-Kamila. Nie zrobiłem niczego złego. Owszem byłem tam i miałem ubaw po pachy, ale do niczego nie doszło.
-Na zdjęciach było co innego - syknęłam. -Nie chcę już o tym gadać. - sięgnęłam po telefon i wystukałam numer do przyjaciółki.
-Ooo tak szybko się pogodziliście? - usłyszałam
-A Ty już na głowę upadłaś? - powiedziałam ze złością
-Mówiłam Ci zadzwoń jak się po-go-dzi-cie - powiedziała
-Ale posłuchaj mnie. Ja jutro muszę iść do pracy, a nie mam jak wyjść, więc błagam Cię nie denerwuj mnie tylko otwórz te drzwi!
-Masz wybór. Pogodzić się z Niallem i iść jutro do pracy, albo nie pogodzić się z nim i siedzieć w domu.
-Nienawidzę Cię.
-Ja też bardzo Cię kocham, nawet nie wiesz jak bardzo - powiedziała i rozłączyła się.
Miałam ochotę rzucić tym telefonem o ścianę, ale się powstrzymałam. Usiadłam na kanapę i włączyłam telewizor.
-I co teraz? - powiedział Niall
-Nic. Ja oglądam telewizję. A Ty możesz oglądać ze mną albo iść sobie stąd. Chociaż nigdzie nie pójdziesz, bo jesteśmy zamknięci.
Widziałam jego wzrok. On na prawdę cierpiał. Czułam wstyd, że tak go ranię. Nie potrafię był całkowicie obojętna.
-Pooglądam z Tobą. - powiedział.
Położyłam się, bo było mi tak wygodniej. Niall siedział daleko ode mnie . Dobrze, że ta kanapa jest taka wielka - pomyślałam. Nagle w filmie była scena, gdzie główni bohaterowie się ze sobą godzą i całują się. Poczułam ukłucie w sercu, gdy nagle Niall zbliżył się i położył  na mnie.
-Złaź ze mnie.
-Nie. Kocham Cię i teraz Cię pocałuję.
-Nie, nie pocałujesz mnie. Zejdź ze mnie no !! - zaczęłam krzyczeć i śmiać się. Wiedziałam już teraz, że to już koniec naszego nie bycia ze sobą.
-Nie zejdę. Pamiętasz obiecałaś mi w szpitalu, że dasz mi buzi ładniejsze.
-Ale to było dawno i się już nie liczy.
-Liczy się. - powiedział.
-A jak Ci dam buzi to zejdziesz ze mnie i dasz mi spokój?
-Pocałuj, a się dowiesz.
Zbliżyłam jego usta do moich. To był najpiękniejszy pocałunek w moim życiu. Odsunęłam się od niego i powiedziałam:
-Teraz schodź ze mnie!
-Nie powiedziałem, że zejdę. Do póki mi nie wybaczysz będziemy tak leżeć.
-Porozmawiajmy, ale tak szczerze - zaproponowałam.
-No okej, mów.
-Ale zejdź, obiecuję, że nie zrobię nic głupiego.
Niall ze mnie zszedł, a ja się zastanawiałam co robić. Długo mi to nie zajęło, bo już mu wybaczyłam.
-Wybaczę Ci, ale jeśli obiecasz, że już nigdy, ale to przenigdy mnie nie okłamiesz, nie pójdziesz do klubu nocnego, nie będziesz się całował z innymi.
-Obiecuję Ci wszystko tylko bądź ze mną.
-No dobrze. Kocham Cię, wiesz o tym, prawda? - powiedziałam
-Wiem, ja Ciebie też.
Niall na mnie patrzył i się nie odzywał.
-Kiedy mnie wreszcie pocałujesz? - powiedziałam ze śmiechem.
Mój chłopak również zaczął się śmiać i podszedł do mnie i dał mi wielkiego całusa. Nagle oboje poczuliśmy, że chcemy czegoś więcej. Niall zaniósł mnie do sypialni, w której szczerze mówiąc rzadko bywałam. Zrywaliśmy z siebie ubrania i doszło do TEGO. Oczywiście się zabezpieczyliśmy, ale miałam małe obawy, bo był to w końcu mój pierwszy raz. Gdy po skończeniu leżeliśmy wtuleni w siebie, Niall bawił się moimi włosami. Było już późno, a mi się nie chciało spać. Oprzytomniałam, że jutro idę do pracy. Nałożyłam na siebie szlafrok i podeszłam do szafy.
-Co Ty robisz? - spytał ze zdziwieniem
-Nie wybrałam jeszcze nic, co mam na siebie założyć jutro, a Anka nie przyszła z kluczami. Muszę do niej zadzwonić.
-O tej porze?
-Mogła kluczy nie brać.
Wystukałam numer przyjaciółki. Nie spała jeszcze.
-Jak dzwonisz po to, abym przyniosła ci klucze, to marnujesz czas, bo do póki się nie pogodzicie to was nie wypuszczę.
-Tak po to też dzwonie, ale się z nim pogodziłam, więc miło z Twojej strony będzie jak jednak przyniesiesz te klucze.
-Na prawdę się pogodziliście?
-A jak mam Ci to udowodnić?
-Wyślij mi zdjęcie jak się z Niallem całujecie to wtedy przyniosę klucze.
-Mówiłam Ci jak bardzo Cię nienawidzę?
-Nie, chyba nie. - zaśmiała się i rozłączyła.
-Niall chodź mnie pocałuj, bo musze mieć zdjęcie na dowód tego, że się pogodziliśmy.
-Już idę.
Moje kochanie mnie pocałowało ja zrobiłam zdjęcie z rąsi i wysłałam Ance. Po chwili zadzwoniła:
-Jesteście najsłodszą parą na świecie. Klucze masz w górnej szafce po lewej.
-Co?!
-No tak. Wiedziałam, że nie będziesz ich szukała. Za nim powiesz, że mnie nienawidzisz to pamiętaj, że Cię kocham.
-Pamiętam. A jak z Zaynem?
-No okej. Nie jesteśmy razem, ale gadamy ze sobą, ale nadal trzymam go na dystans. Myślę, że jeszcze kiedyś nam wyjdzie.
-To trzymam kciuki - powiedziałam
-No dobra, ale słuchaj. Jak jutro będą wyglądały Twoje urodziny?
-A bo ja wiem. Zajmiecie się tym? Nie wiem o której będę, zadzwonię wam jutro.
-Oczywiście, ze się zajmiemy, już się zajęłyśmy.
-Tak, a co już jest?
-Tego to Ci nie powiem.
-Anka no weź.
-Muszę kończyć. Aaa zostajemy u chłopaków. Macie całe mieszkanie dla siebie, miłego dnia w pracy życzę.
-Okej. Dzięki, pa - rozłączyłam się.
-Otworzy nas? - spytał Niall
-Klucze są tutaj - wyciągnęłam z szafki. Oboje zanosiliśmy się śmiechem.
-O której przyjdą? - spytał
-No nie przyjdą, a Ty zostajesz ze mną na noc, ale jutro wstaję wcześniej, więc musimy się już kłaść spać, ale musze zadzwonić do jednej osoby.
-Na prawdę musisz tam iść? Kogo?
-Do Lou. Musze i chcę - powiedziałam z entuzjazmem. -Ale pomóż mi coś wybrać. Co ja na siebie włożę?
-Ubierz te spodnie co miałaś jak mi otworzyłaś, białą bluzkę i jakieś szpilki.
-Ale jakie?
-Nie wiem Ty już sobie wybierz.
-Dobra zobaczę rano. - chwyciłam telefon i wystukałam numer Louisa
-Halo?
-Cześć Lou to ja Kama.
-Co się stało, że dzwonisz?
-Chcę Cię przeprosić za moje zachowanie. Wiem, że nie powinnam się tak gniewać. Wybaczysz mi?
-Hmm no nie wiem .. - zaczął udawać, że się wacha.
-Nie przeciągaj struny - powiedziałam stanowczo, ale ze śmiechem
-No dobra. Ale to ja Cię przepraszam. Nie powinienem tego robić i już nigdy więcej tak nie postąpię.
-No ja mam nadzieję. Dobra Lou idę spać, bo jutro mój pierwszy dzień w pracy.
-A nie są jutro Twoje urodziny przypadkiem?
-Są, ale jutro też zaczynam pracować. Więc dobranoc i miłej nocy.
-Dobranoc.
Rozłączyłam się, a z Niallem poszliśmy razem do łóżka.
-Było mi dziś z Tobą cudownie - szepnął mi do ucha Niall.
Wtuliłam się w niego bardziej i powiedziałam:
-Mi z Tobą też - pocałowałam go i nawet nie wiem kiedy zasnęłam .. 

2 komentarze: