środa, 28 marca 2012

ROZDZIAŁ 53


2 tygodnie później

-Zjedz coś. - powiedziała babcia.
-Nie mam ochoty. - odparłam i nadal patrzyłam w okno.
-Musisz jeść.
-Nie, ja nic nie muszę. - powiedziałam oschle.
-Kamilko, w twoim brzuchu rozwija się nowe życie. Musisz to dla niego zrobic.
Skąd ona wiedziała o ciąży ?! Myślałam, że to tylko ja o tym wiem. Domyśliła się co myślę i odpowiedziała:
-O takich rzeczach się wie. Zaokrąglił Ci się brzuszek, przez jakiś czas non stop wymiotowałaś. Jak chcesz możemy iść dziś razem do lekarza.
-Poszła byś ze mną? - spytałam.
-Oczywiście złotko. - Babcia mnie pogłaskała po policzku, a ja się uśmiechnęłam. Dobrze, że Tomas był na obozie.
***
Byłam w gabinecie i czekałam aż wreszcie lekarz się odezwie.
-Gratuluję, będzie Pani miała dzidziusia. Jest Pani w 12 tygodniu ciąży. Na razie jest wszystko w porządku. Proszę na siebie uważać i się nie wysilać.
Po części byłam szczęśliwa. Miałam pod sercem małą istotkę, która była zależna ode mnie. Ale z drugiej strony szkoda, że mojej mamy nie ma przy mnie. Wyszłam z uśmiechem na twarzy. Poszłyśmy z Babcią to uczcić. Zjadłyśmy wielki puchar lodów. Gdy wróciłyśmy do domu zastanawiałyśmy się gdzie będzie pokój dziecka, jak dam mu na imię. W końcu padło pytanie, którego nie chciałam usłyszeć:
-Kiedy powiesz Niallowi?
-Nie powiem mu. To dziecko jest moje i niczyje więcej.
-Nie sądzisz, że powinien wiedzieć?
-Babciu nie chcę żeby wiedział i uszanuj to. Będzie nam ciężko, ale damy radę. Pójdę do pracy, z resztą zawsze mogę liczyć na Mery, u której mam pracę i nie muszę być w Londynie, aby u niej pracować. Powiem dziewczynom żeby sprzedały mój samochód i przeleją mi pieniądze na konto. Pójdę też tu do pracy, a potem pomyślę o studiach.
Babcia nie skrytykowała mnie, ale też nie pochwaliła. Wróciłyśmy do domu, ja usiadłam do laptopa i zadzwoniłam do dziewczyn, akurat były na skype.
-Jak sie trzymasz? - spytała Wiki.
-Dobrze. - uśmiechnęłam się. Nie chciałam też mówić im o ciąży. Postanowiłam, że będą wiedzieli tylko ci najbliżsi.
Powiedziałam im o moim samochodzie, oczywiście bez protestów to zrobiły. Miały mi też wysłać moje ciuchy.
Gadałam z nimi ponad godzinę. Jak mi ich brakuje.
-Szkoda, że już nie wrócisz do Nas. - posmutniała Majka.
-Nie bój się, kiedyś jeszcze Was odwiedzę. - uśmiechnęłam się.
-My pod koniec sierpnia przylecimy na cały miesiąc, bo studia zaczynają się nam w październiku. Więc będziesz skazana na nasze towarzystwo.
-Oo to świetnie. - zmieszałam się. Bałam się, że zobaczą mój brzuch i będzie. -Muszę kończyć, mam tyle rzeczy jeszcze do zrobienia. Kocham Was, pa.
Musiałam iść się przewietrzyć. Boże w co ja się wpakowałam !?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz