czwartek, 22 marca 2012

ROZDZIAŁ 46


Obudziłam się przed 8 rano. Spojrzałam w okna, które wypełniały promienie słoneczne. Spojrzałam na Nialla. Tak słodko wyglądał jak spał. Wyswobodziłam się z jego ramion i po cichu wyszłam z pokoju. W kuchni siedziała ciocia Helena.
-A Ty co tak wcześnie wstałaś? Zawsze śpisz dłużej. - zaśmiała się.
-Nie chcę marnować dnia. Zaraz zrobię śniadanie dla wszystkich i pójdę z Niallem na zamek i może na Cyrlę. Chcę mu pokazać jak najwięcej. - mówiłam jak najęta.
-Widzę, że jest dla Ciebie bardzo ważny. - odparła ciocia.
-Nawet nie wiesz jak bardzo. Tyle już razem przeszliśmy, że chyba nic już nie rozbije naszego związku. - zaczęłam opowiadać sytuację ze zdjęciami jakie kiedyś dostałam, z Cher.
-Jesteście dla siebie stworzeni. - oczy cioci się zaświeciły. -Pewnie weselisko z tego będzie.
-No oświadczyny prawie były. - spuściłam lekko wzrok.
-Co ?! - powiedziała.
Opowiedziałam jej co zrobiłam, pokiwała głową na znak, że szanuje moją decyzję, ale przyznam, że trochę jej żałowałam. Nie wiem dlaczego, po prostu.
-Dobra, zabieram się za śniadanie. Co mogę zrobić? - spytałam.
-Zrób dla siebie i dla Nialla, ja już jadłam, wujek też, a inni śpią i zjedzą później.
-Ale zależało mi na tym, bo gościcie mnie u siebie, a ja jak  takim wrzód na dupie jestem. - powiedziałam niezadowolona.
-Nawet tak nie mów! Bardzo się cieszę, że przyjechałaś. Oby tak częściej. - uśmiechnęła się i poszła na podwórko.
Zabrałam się za robienie śniadania. Krzątałam się w mojej koszuli nocnej po kuchni i zrobiłam pyszną jajecznicę z ogórkiem, papryką i szczypiorkiem oraz zaparzyłam herbatę. Nagle ktoś przytulił się do mnie od tyłu i położył głowę na moim ramieniu i czułam, że jeszcze jest pół przytomny.
-Gdzie poszłaś? Chodź wracamy do łóżka, jest jeszcze wcześnie. - wymamrotał.
-Nie, ja Cię właśnie miałam budzić. Zaraz idziemy więc zjedz szybko.
-Ale gdzie? - spytał.
-Niespodzianka. - zaśmiałam się i usiadłam do stołu.
Jajecznica nieco ożywiła mojego chłopaka. Potem poszliśmy do łazienki się szykować. Nie ma to jak korzystać z jednej. Po 11 wyszliśmy i zaprowadziłam go na zamek. Widok stamtąd był niesamowity.
-Od dziecka marzyłam, aby się tu przeprowadzić. - powiedziałam niemalże szeptem.
-To w czym problem? - spytał Niall
-W tym, że teraz mam swoje życie w Londynie, z Tobą, chociaż nie wiem czy jestem na tyle silna, aby to nadal ciągnąc.
-Co masz dokładniej na myśli? - dopytywał się chłopak.
-To, że chyba nie jestem gotowa na dorosłe życie. Czasami chcę wrócić do Polski, ale mam Ciebie i nie umiem tak tego rzucić. Wszystko jest tak cholernie trudne.
-Obiecuję Ci, że kiedyś się tu przeprowadzimy, no chyba, że to będzie nie możliwe to po prostu wybudujemy sobie dom i będziemy przylatywać tu w każdej wolnej chwili. - pocałował mnie mój Nialler.
-Chodź mam Ci tyle jeszcze do pokazania. - zaśmiałam się i pociągnęłam go za rękę.
***
Do domu wróciliśmy pod wieczór, bo zaczęły latać komary, a my nie posmarowaliśmy się żadnym środkiem, aby nas nie gryzły. Wszyscy czekali na nas z obiadokolacją. Przyznam, że Niall strasznie narzekał, bo był jak zwykle głodny, co mnie trochę denerwowało. Dość o wczesnej porze położyliśmy się do łóżka, zmęczeni całodniowym chodzeniem ...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz