środa, 7 marca 2012

ROZDZIAŁ 42


3 miesiące później

Wreszcie jest czerwiec! I na reszcie koniec roku szkolnego. Musiałam na niego bardzo długo czekać (w sumie nie tylko ja), bo jest on dopiero 29 czerwca. To właśnie rok temu zaczęłam być z Niallem. Od rana nie dostałam do niego żadnej wiadomości, chyba zapomniał. Szkoda .. Dam mu prezent wieczorem. Kupiłam wielką antyramę i oprawiłam w niej nasze wspólne zdjęcia (oczywiście nie wszystkie, bo mamy ich na prawdę dużo) i podpisałam krótko. Męczyłam się z tym dwa tygodnie.
Zakończenie mam na 11. Potem mam jechać do domu chłopaków, do którego wprowadzam się z powrotem. Musieli mnie długo namawiac, ale zgodziłam się, bo nie chciałam związku na odległość. Klucze od mojego mieszkania mam oddać przed rozpoczęciem. Moje wszystkie rzeczy są już w 'nowym' domu. Mat był smutny, że go opuszczam, ale obiecałam mu, że jest dla mnie zbyt ważny, żebym o nim zapomniała. Równo o 10.30 Mathew zapukał do (jeszcze) mojego mieszkania i ruszyliśmy na uroczystość. Otrzymałam dyplom z wyróżnieniem. Byłam z siebie dumna. Po zakończeniu pożegnałam się z Matem i zobaczyłam łzy w jego oczach.
-Ej nie płacz, zawsze będziesz moim przyjacielem, a ja Twoją przyjaciółką. - przytuliłam go.
-Nie płaczę. - odwrócił wzrok.
-Nie kłam, znam Cię i wiem kiedy jesteś smutny. Obiecuję Ci, że będziemy się widywać tak często jak to możliwe. - uspokoiłam go.
-Trzymam Cię za słowo. Nie zapomnij tam o mnie. - mówił łamiącym się głosem.
-Nigdy o Tobie nie zapomnę. Dzięki Tobie się pozbierałam. - sama mówiłam już przez łzy. -Muszę już jechać, ale pamiętaj, że nie długo się widzimy.
-Pamiętam. I wiedz, że zawsze możesz na mnie liczyć. Dzwoń o każdej porze dnia i nocy.
-Ty też. Kocham Cię. - powiedziałam i wsiadłam do samochodu. Mat posłał mi buziaka, a ja ruszyłam w drogę. Było mi przykro, że musiałam zostawić mojego przyjaciela. Po dwóch godzinach dojechałam na miejsce. Wszyscy już czekali. Oczywiście pierwszy przed dom wybiegł Lou, który o mało mnie nie udusił.
-Nareszcie wróciłaś! - krzyknął.
-Tak wróciłam, ale puść mnie już, bo nie mogę oddychać. - zaśmiałam się.
-A tak już, przepraszam. - speszył się. -Po prostu się stęskniłem.
-Ja też się stęskniłam wariacie. - poczochrałam go po głowie.
Weszłam do domu i wszyscy się na mnie rzucili. Cieszyli się, że wróciłam. Ja miałam mieszane uczucia. Z jednej strony ogarniała mnie radość, że będę znowu z nimi mieszkać, a z drugiej strony tęskniłam za Matem. Wszyscy zauważyli moje zmieszanie.
-Co jest Kama? - spytała Ania.
-Nic. Po prostu dziwnie się czuję. Z jednej strony cieszę się, że wróciłam, ale z drugiej strony przywiązałam się do tamtego mieszkania, otoczenia, do Mata również.
-Przyzwyczaisz się. A co do Mata to przecież zawsze może przyjechać do Nas i już. - odparła przyjaciółka.
-No masz rację. Dobra to idę się przebrać, bo nie wygodnie mi w tym. - pokazałam na białą bluzkę, spódnicę i szpilki.
Poszłam do pokoju, który dzieliłam z Niallem i szukałam w szafie czegoś wygodnego. Nagle ktoś złapał mnie od tyłu i dał mi buziaka w policzek. Oczywiście to był mój chłopak - któż by inny.
-Czego szukasz? - spytał.
-Czegoś wygodnego. Jakie masz plany na wieczór? - spytałam z myślą, że może jednak pamięta.
-Nic ciekawego. Pewnie jakiś film obejrzę, a czemu pytasz? - zapytał niczego nie świadomy.
-A nic, tak tylko. Ciekawa byłam. - odparłam.
Znalazłam jakieś wygodne dresy i położyłam się na łóżku. Nie mogłam uwierzyć, że zapomniał. Zawsze pamiętał, a teraz jakaś pustka ... Byłam tak zmęczona, że zasnęłam. Gdy się obudziłam było już ciemno. Nie słyszałam żadnych krzyków, co musiało oznaczać, że nikogo nie było w domu. Zeszłam na dół, aby zrobić sobie coś do jedzenia. Gdy schodziłam zobaczyłam w salonie mnóstwo świec, a mój Niall właśnie męczył się z nakryciem do stołu. Co chwile coś przekładał i denerwował się, że wszystko jest nie tak.
-Jest idealnie. - wyszeptałam.
-O Kamila wstałaś już? - speszył się. -Bo ja .. no wiesz, bo ... no to miała być niespodzianka - nie mógł się wysłowić.
Podeszłam do niego i namiętnie go pocałowałam.
-Wystarczy mi to, że jesteś ze mną zawsze. - wyszeptałam i wtuliłam się w niego.
Nagle poczułam, że coś się pali.
-Niall coś śmierdzi.
-Boże! Kurczak! - zaczął biec do kuchni, ale na marne. Kurczaka nie dało się uratować. - Jestem beznadziejny. Nawet nie umiem zrobić kolacji dla swojej dziewczyny. - biedny się załamał.
-Nie przejmuj się. Zjemy coś innego. - zaczęłam go pocieszać.
-Co zjemy, skoro lodówka jest pusta?
-No nie wiem ..
-Ubieraj się, pojedziemy do restauracji. - powiedział.
-Nie chce mi się, tak bardzo na starałeś się z tymi świeczkami. Zamówmy po prostu pizzę. - odparłam.
-Ale to jest mało romantyczne. - powiedział Blondyn.
-Oj nie przesadzaj. Zamawiaj i już.
Po godzinie przyjechała pizza, a my nią się zajadaliśmy. Powiedziałam, że muszę iść na chwilę do pokoju. Niall czekał na dole, a ja szłam z ładnie zapakowaną antyramą, modląc się, abym się nie potknęła.
-Proszę, to dla Ciebie, otwórz. - uśmiechnęłam się.
Niall zaczął zrywać ozdobny papier i gdy zobaczył wszystkie nasze zdjęcia to był wzruszony.
-Powiesimy to u Nas w sypialni. Jest piękne. - powiedział i mnie przytulił. -Dziękuję.
-Nie ma za co. Kocham Cię.
-Proszę o to dla Ciebie. - podał mi ładnie zapakowane pudełeczko. Gdy je otworzyłam ukazał mi się pierścionek, ale wyglądał całkiem inaczej niż ten, który widziałam przy oświadczynach. Trochę zbladłam, ale starałam się uśmiechać. Niall widział moje zakłopotanie i powiedział:
-To nie są oświadczyny. Wiem jak bardzo lubisz pierścionki i kupiłem Ci go w prezencie.
-Aaa - wydusiłam z siebie. -Dziękuję. - przytuliłam się do niego.
-Zaręczynowy też mam, ale czekam na odpowiednią datę. - odparł nieśmiało.
-No to dobrze, po co się śpieszyć. - odparłam a Niall posmutniał. -Ale nie bój się kiedyś zostanę wreszcie Panią Horan.
-Obiecujesz? - spytał.
-Oczywiście kochanie.
Założyłam mój pierścionek na palec. Był śliczny, dokładnie taki o jakim marzyłam. Był srebrny (bo tylko takie nosiłam) z małym brylantem. No cudowny.
Nagle Niall zaczął mnie namiętnie całować. Oparł mnie o ścianę, że aż zabrakło mi tchu. Zaczęliśmy zdzierać z siebie ubrania.
-Niall poczekaj. Chodźmy do sypialni . - powiedziałam.
Mój chłopak wziął mnie na ręce i nadal całując niósł na górę. Wiedziałam, że długo tej nocy nie zapomnę ...
-------------------------
Przepraszam, że nie dodawałam codziennie, od teraz się to zmieni! Codziennie po jednym!

kissonme

xx

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz