wtorek, 31 stycznia 2012

ROZDZIAŁ 2


Cały czas gadaliśmy, nawet nie zorientowałam się kiedy zrobiło się późno. Lubiłam słuchać jak mówią o swoich fankach, jak bardzo je szanują. To było na prawdę miłe. Majka nie odrywała oczu od Harrego, od w sumie od niej też. Ance w oko wpadł Zayn, mi Niall, a Wiktorii Liam. Gdy na prawdę zrobiło się późno, powiedziałyśmy, że musimy się zbierać.
-To my Was odprowadzimy - powiedział Lou.
-Ale my damy sobie radę - powiedziałam.
-Ale jest późno i nie będziecie szły same. Niech żadna z Was ze mną nie dyskutuje, bo ze mną się nie dyskutuje - powiedział stanowczo Louis.
-Eee. Niech Ci będzie - odpowiedziałyśmy ze śmiechem.
-Daleko stąd mieszkacie? - zapytał Zayn
-Nie, z resztą nawet nie pamiętam nazwy naszej ulicy - powiedziała Anka.
Wszystkie zorientowałyśmy się, że tak na prawdę nie wiemy gdzie mieszkamy. Ale siara.
-Anka co teraz? - zaczęłam się śmiać i jednocześnie panikować.
-Nie wiem. - powiedziała z żalem
-Dobra chodźcie szłyśmy jakoś prosto. Długo nie było do tej knajpki, więc nie mieszkamy daleko. - powiedziałam.
-No masz rację. To idziemy - powiedziała Majka
Gdy szliśmy, czułam się tak, jakbym znała ich od lat. Dziwne to nasze spotkanie, ale oni na prawdę są sympatyczni. Liam chyba był trochę przygaszony, może przez to, że nie dawno zerwał z Danielle. Było mi go szkoda, ale na pewno znajdzie kogoś lepszego, oczywiście mam na myśli Wiki.
-To tutaj - powiedziałam. Wejdziecie na górę?
-Jasne - odpowiedzieli wszyscy z entuzjazmem.
Gdy męczyłam się z zamkiem, oni wszyscy się ze mnie śmiali. Anka chciała sama je otworzyć, ale ja się uparłam i powiedziałam, że ja to zrobię. Po kilku minutach 'siłowania' z drzwiami udało mi się. Wszyscy byli mi brawo, a ja wybuchłam śmiechem. Nasze mieszkanie miało wielki salon i do niego się wszyscy udaliśmy. Każdy się rozsiadł i gadaliśmy, o wszystkim i o niczym. Poszłam do kuchni zrobić popcorn, gdy nagle ktoś złapał mnie za ramię. To był Niall. Był nieco zdenerwowany, w sumie ja też. Ale zebrał się na odwagę i powiedział:
-Nie poszłabyś ze mną do kina, tak sam na sam?
-Pewnie - odpowiedziałam. Szczerze mówiąc to na to czekałam. Tak strasznie mi się podobał.
-Jutro?
-No okej.
-Wpadnę po Ciebie o 7.
-Cieszę się. Weźmiesz tę miskę? Ja wezmę colę.
-Jasne - powiedział Niall.
Poszliśmy do salonu, była już 3 nad ranem. Gęby nam się nie zamykały. Na ziemii było mnóstwo popcornu, bo Louis wpadł na rzucanie się nim. Nie wiem kiedy wszyscy zasnęliśmy na podłodze. Obudziłam się o 9, wszyscy jeszcze spali. Wzięłam się za sprzątanie, starałam się być cicho, nie budziłam nikogo. Majka była oparta o ramię Harrego. Lou dziwnie spał. Na początku jego nogi były na moich, ale je zrzuciłam. Gdy wszystko ogarnęłam, poszłam się szybko wykąpać. Gdy wyszłam z łazienki oni oczywiście spali. Postanowiłam, że nie będę jędzą i zrobię im śniadanie. Zobaczyłam co jest w lodówce, mimo iż mieszkamy tu nie całą dobę, mamy pełen zapas lodówki. Było wszystko, oprócz chleba. Z tego co widziałam, na dole była piekarnia, wzięłam zarzuciłam jakieś sportowe cichy i zeszłam po świeże pieczywo. Przyrządziłam pyszne kanapki, z sałatą, pomidorem, ogórkiem i szczypiorkiem. Zrobiłam je z całego bochenka chleba. Myślałam, że chyba przesadziłam, ale gdy spojrzałam w stronę salonu, który był połączony z kuchnią, stwierdzałam, że jednak to się nie zmarnuje. Wzięłam garnek i wielką łyżkę i zaczęłam walić. Nikt nie wiedział co się dzieje. Ich miny były bezcenne. Zaczęłam się tak śmiać, a oni tylko popatrzyli na mnie dziwnie i gdyby wzrok potrafił zabijać, byłabym martwa. Nagle Niall zapytał:
-Co tak ładnie pachnie?
-Zrobiłam Wam śniadanie. Herbata jest w dzbanku, kakao też, a kanapki na dwóch wielkich talerzach. SMACZNEGO! - powiedziałam
-Wybaczam Ci to, że Nas obudziłaś. - powiedział Lou i przytulił mnie. - Chciało Ci się to robić?
-Tak, bo lubię spędzać czas w kuchni. Chyba to widać - wskazałam na swój brzuch, który od zawsze wydawał mi się gruby.
-Jesteś głupia - krzyknęli wszyscy i jednym słowem to mnie spiali.
Zjedliśmy śniadanie,  a chłopacy poszli do siebie.
-Wiesz to była najlepsza noc w moim życiu - powiedziała Anka
-Czy ja o czymś nie wiem?! - zapytałam
-Nie o to chodzi - zaśmiała się. Ale mi się tak zajebiście z nimi gadało. No mam nadzieje, ze to nie ostatni raz.
-No nie, idę dziś z Niallem do kina. Pomożecie mi?
-No jasne.
-Ale nie gniewacie się na mnie, ze idę, bo jak nie chcecie to zostanę.
-Weź już nie majacz, bo się chyba najrałaś. - powiedziała Wiki.
Po południe minęło szybko, dziewczyny wypożyczyły sobie film na wieczór, ja się szykowałam,  a one mi pomagały. Miałam na sobie sukienkę w kolorze jasnego beżu z czarnym paskiem, który ładnie podkreślał moją talię i czarne szpilki. Byłam niska, więc mogę pozwolić sobie na chodzenie w nich. Włosy wyprostowałam, byłam ciemną szatynką o zielonych oczach. Punktualnie o 7 ktoś zapukał w nasze drzwi. Byłam przerażona.  Otworzyłam - to był Niall. W ręce miał czerwoną różę, na powitanie pocałował mnie w policzek. Różę, wstawiłam  do wazonu, który znalazłam w szafce i wzięłam torebkę. Dziewczyny życzyły mi powodzenia. Widziałam, ze cieszą się moim szczęściem, byłam pewna, że na pewno same tego filmu nie obejrzą. Gdy zamykałam za sobą drzwi Niall delikatnie mnie objął, a mi serce zaczęło mocniej bić ... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz