poniedziałek, 30 stycznia 2012

ROZDZIAŁ 1

-Kamila wstawaj! Nie długo musimy jechać na lotnisko - mama jak zwykle mnie budziła.
-No już, już .. - byłam lekko zdezorientowana, jak zawsze rano.
Poszłam do łazienki, umyłam się, zrobiłam kłosa, pomalowałam się i ubrałam. Byłam już prawie gotowa, musiałam popakować jeszcze tylko małe drobiazgi.
-Mamo! Za ile jedziemy?
-No masz jakieś 15 minut. Mama Wiktorii dzwoniła, że zaraz będą. A z resztą spotykamy się pod domem Ani.
-Aha, dobra. - mruknęłam. Kilka minut później zadzwonił dzwonek do drzwi. To była pewnie Wiktoria. Poszłam jej otworzyć. Rzuciłyśmy się na siebie i zaczęłyśmy piszczeć, że to już. Tak długo czekałyśmy na ten dzień.
-Dobra dziewczyny chodźcie do samochodu. Zapakujemy te wasze walizy. - moja mama jak zwykle śmiała się z tego, że biorę tak dużą walizkę, ale w końcu lecę na dwa miesiące. Oczywiście musiałam wziąć swojego laptopa, to chyba jak każda z Nas. Dojechałyśmy pod dom Anki. Jechaliśmy na dwa samochody, ja w jednym z Wiktorią, a Majka z Anką. Gdy dojechałyśmy na lotnisko oczywiście nie obeszło się bez łez. Wszystkie ryczałyśmy, ale cieszyłyśmy się z tego, że będziemy tak długo razem. Gdy nareszcie siedziałyśmy w samolocie, zamknęłam oczy i oparłam się o siedzenie. Zastanawiałam się jak tam będzie, czy poznam tam kogoś ciekawego. Milion myśli chodziło mi po głowie. Po minach dziewczyn widziałam, że im też.
Gdy wylądowałyśmy czekał na Nas jakiś Pan, który miał nas zawieźć do naszego mieszkania. Dostałyśmy 4 pary kluczy, a gdy zobaczyłyśmy nasze mieszkanie to zamarłyśmy - było cudowne, takie duże no nie do opisania. Nie wyobrażałam sobie takiego, myślałam, że będzie to coś zwykłego.
-Laski, mamy szczęście jak nikt inny - powiedziałam
-Noo - odpowiedziały wszystkie chórem.
-To rozpakowujemy się i idziemy potem na kolacje, co? - powiedziała Anka.
-W sumie to możemy tak zrobić, wyszykujemy się i może jakieś ciacha wyrwiemy - Majka jak zwykle fantazjowała.
Razem z Wiktorią zaczęłyśmy się śmiać.
O 18 byłyśmy gotowe. Wyglądałyśmy olśniewająco, każda z nas założyła szpilki, ładnie sie pomalowała. No bosko.
-Anka a Ty w ogóle wiesz gdzie mamy iść? - zapytałam
-Nie, ale pochodzimy i zobaczymy co nam się spodoba. - jak zwykle, cała ona, zawsze spontaniczna i szalona. W sumie też postanowiłam, że nie będę się niczym przejmować.
Gdy szłyśmy ulicami Londynu każdy na nas patrzył, ale to było miłe uczucie, wszyscy się do Nas uśmiechali.
-Ei idziemy tu?- zapytała Wiki
-No dobra, jestem głodna, więc pójdę wszędzie. Majka z Anką mi zawtórowały i weszłyśmy. Była to zwykła, a może niezwykła pizzeria. Każdy mógł w niej jeść, ale miała to coś w sobie, czego inne miejsca nie mają. Usiadłyśmy, popatrzyłyśmy w kartę i wybrałyśmy jedna duża pizzę z serem, cebulą, szynką, boczkiem i kukurydzą. Gdy czekałyśmy, oczywiście zaczęłyśmy się wygłupiać, cały czas się śmiałyśmy, oczywiście ja z Majką najgłośniej. Nagle do pizzerii weszło pięciu chłopaków. Usłyszałyśmy piski dziewczyn, gdy zobaczyłyśmy kto to, aż zaniemówiłyśmy. Byli to chłopacy z One Direction. Kiedyś miałyśmy świra na ich punkcie, ale przeszło nam szybko. Majka nie wiedziała co ma robić, czy ma się śmiać czy co. W sumie żadna nas nie wiedziała. Postanowiłyśmy zachowywać sie naturalnie . Jakieś laski podeszły zrobiły sobie z nimi zdjęcia  i tyle, potem w knajpce była cisza. No w sumie nie koniecznie, bo znowu się głośno śmiałyśmy. Chłopacy patrzyli na Nas a my na Nich. Wymieniliśmy kilka spojrzeń i każda 'grupa' powróciła do swoich tematów.
-Ja nie wytrzymam, zaraz tu będę piszczeć. Nie myślałam, ze ich spotkamy tutaj! - powiedziała jednym tchem Majka.
-Ja też.. - nagle w moją stronę popatrzył Niall, nieśmiało, ale zdecydowanie. Odwróciłam wzrok, bo się zawstydziłam.
-A może do nich podjedziemy?- wypaliła Anka.
-Ja nigdzie nie podchodzę - powiedziała Wiki.
Po dłuższym spieraniu zdecydowałyśmy siedzieć przy stoliku, miły Pan przyniósł nam pizzę. Jadłyśmy i się śmiałyśmy, nie wiem czy z nerwów czy na prawdę było nam do śmiechu. Nagle zobaczyłam, że w naszą stronę idzie Louis. Szturchnęłam pod stołem Majkę a ta o mało nie udławiła się pizzą. Lou podszedł i powiedział:
-Hej. Nie miałybyście ochoty się do Nas dosiąść, bo tak wszyscy zerkamy na siebie, a głupio było by sie nie poznać, bo z tego co wiem to chyba nowe jesteście, bo nigdy Was tu ani ja, ani moi przyjaciele nie widzieliśmy.
-YYyy.. - zaniemówiłyśmy wszystkie. -Okej, nie ma problemu - z trudem to z siebie wyksztusiłam. Podeszłyśmy do nich z naszą pizzą i złączyliśmy stoliki. Byłyśmy lekko skrępowane, ale oni na prawdę byli słodcy.
-To może powiecie nam jak macie na imię?
Żadna się oczywiście nie odezwała. Powiedziałam, ze mam na imię Kamila a to są moje przyjaciółki Majka, Anka i Wiktoria.
Zdziwili się, ze nasze imiona dziwnie brzmią. Powiedziałyśmy, ze jesteśmy z Polski, a tu jesteśmy tylko na dwa miesiące, że dopiero dziś przyleciałyśmy.
-To możemy my was oprowadzimy po Londynie i w ogóle spędzimy z wami ten czas, jeżeli nie macie nic przeciwko temu - wypalił Harry
-Było by super - powiedziała Majka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz